sobota, 30 lipca 2011

Włoska sałatka do makaronu

                          
                Tę sałatkę wymyśliłam do makaronu. Jej kwaśno-ziołowy smak wspaniale równoważy łagodność makaronu, np. carbonara albo quatro formaggio. Sałata lollo rosso, marchewka, papryka, pomidory i  bazylia w prostym sosie vinaigrette. Spróbujcie!

Włoska sałatka do makaronu


Składniki:
kilka dużych liści sałaty lollo rosso
1 marchewka poszatkowana na zapałkę
2-3 centymetrowy kawałek białej części pora drobniutko posiekany
1 mała żółta papryka pokrojona w małą kostkę
1 pomidor pokrojony w kostkę
klika gałązek świeżej bazylii
łyżeczka ziół prowansalskich
pieprz z młynka


Sos vinaigrette:
50 ml białego octu winnego
1 łyżeczka musztardy
1/2 łyżeczki soli
1/4 łyżeczki pieprzu
1 starty ząbek czosnku
1 łyżeczka cukru
40 ml oliwy z oliwek


Przygotować sos: ocet połączyć z musztardą, cukrem, solą, czosnkiem i pieprzem, aż do całkowitego rozpuszczenia cukru i soli. Potem dodaję oliwę i mieszam dokładnie do uzyskania aksamitnego sosu. Odstawiam.
       Dokładnie umyte i osuszone liście sałaty rwę na mniejsze, układam na dużym, płaskim półmisku, marchewkę małymi kupkami układam na sałacie, podobnie pomidory i paprykę. Posypuję posiekanym porem, ziołami i pieprzem. Ok. 10 minut przed podaniem równomiernie polewam sosem vinaigrette. Smacznego!

Sałatka caprese

 

                     Caprese jaka jest każdy widzi... :) i każdy zapewne ma swoją ulubioną wersję. Zdarzyło mi się jeść kilka razy caprese w knajpach i restauracjach, ale niestety żadna nie była doprawiona tak, jak lubię, a samodzielne polewanie octem balsamicznym i oliwą nie wydobyło mimo wszystko TEGO smaku.  Najlepiej smakuje mi własnoręcznie i osobiście zrobiona w domu i nigdzie nie jadłam tak dobrej. :P Uwielbiam ją jeść na śniadanie i kolacje.
Podzielę się więc z Wami moim przepisem na tę najpopularniejszą włoską sałatkę.


Sałatka caprese

2 mozzarelle (duże kulki)
2-3 duże pomidory 
5 łyżek ciemnego octu balsamicznego
1/2 łyżeczki soli
1 płaska łyżeczka cukru
pieprz z młynka
1 łyżeczka suszonej bazylii
10 łyżek oliwy z oliwek
5-6 gałązek świeżej bazylii




Ser i pomidory pokroić w okrągłe plasterki, układać na dużym talerzu dookoła na przemian. Ocet balsamiczny wlać do kubeczka, wsypać sól, cukier, bazylię, odstawiam na 10 minut, następnie  dokładnie mieszam. Na koniec dolewam oliwę (ok. 6 łyżek), ponownie mieszam, polewam łyżką równo miernie pomidory i mozzarellę. Odstawiam na 5-10 minut do lodówki, przed podaniem posypuję pieprzem z młynka, układam listki świeżej bazylii i polewam sałatkę oliwą. Najlepiej smakuje z zapiekaną czosnkową bagietką. 







wtorek, 19 lipca 2011

Tom Kha Gai

                         
          Dziś zupa tajska, fantastyczna i bardzo ostra. Jadłam ją codziennie przez niemal rok w koreańskiej knajpce pod biurem, w którym pracowałam swego czasu od świtu do zmierzchu i nie miałam czasu ani na gotowanie, ani na zjedzenie obiadu. Ta zupa była idealna, niewielka, a zapewniała energię aż do późnego wieczora. Teraz już tam nie pracuję, a zupę potrafię już robić sama i wychodzi mi w smaku całkowicie zgodna z oryginałem. Mimo że naszukałam się trochę tego idealnego przepisu, Tom Kha Gai jest wbrew pozorom bardzo prosta w wykonaniu. I ostrzegam: tylko dla miłośników bardzo ostrych smaków! ;)


Tom Kha Gai - tajska ostra zupa z kurczakiem
• 0,5 l wywaru z warzyw (można zastąpić z kostki rosołowej ;> )
• 100 g grzybów słomianych (lub pieczarek, najlepiej ciemnych i małych, ale białe też mogą być)
• 150g filetów z piersi kurczaka
• 1 gałązka trawy cytrynowej
• 4 listki cytrynowe
• 4 plasterki świeżego kłącza galangi
    (albo świeżego imbiru)
• 1 łyżeczka czerwonej pasty curry
•  1 łyżka smabal oelek
• 2 łyżki koncentratu pomidorowego    
• 0,2 l mleczka kokosowego
• 2-3 łyżki soku z cytryny
• 1 łyżka cukru palmowego lub trzcinowego
• 2 łyżki sosu rybnego lub ostrygowego
• 1 papryczka chili 

• kilkanaście gałązek grubo posiekanej kolendry






Grzyby pokroić na połówki, suszone moczyć w wodzie ok. 15-20 minut. Do gotującego się wywaru z warzyw dodać pokrojone piersi kurczaka, grzyby, pokrojoną w ukośne paseczki trawę cytrynową, liście cytrynowe,galangę lub imbir. Gotować na wolnym ogniu, aż kurczak będzie miękki. Następnie dodać mleczko kokosowe, cukier, sok z cytryny, sos rybny i rozgniecione chili i pastę curry. Zagotować. Doprawić tak, by zupa była jednocześnie kwaśna, słodkawa i pikantna. Posypać przed podaniem kolendrą.
Przygotujcie chusteczki, jak będziecie jeść tę zupę! :) 


Zupa bierze udział w akcji  Peli:
Trzeci Letni Festiwal Zupy
  

Kotlety szwajcarskie

                           
                      To jedno z ulubionych dań mojej córki. Ona uwielbia schabowe i żółty ser, więc dla niej to idealne połączenie. ;) My też z chęcią zjedliśmy dla odmiany coś niezdrowego i kalorycznego. :)

Kotlety szwajcarskie


Składniki:
  • 6 plastrów schabu
  • 6 grubych słupków sera żółtego
  • 6 cienkich słupków sera gorgonzola
  • 3-4 ząbki czosnku
  • pieprz ziołowy
  • pieprz czarny, sól
  • słodka papryka
  • jajko, mąka, bułka tarta do panierowania
  • masło ghee (sklarowane) do smażenia


Plastry schabu niezbyt mocno rozbiłam tłuczkiem,  posmarowałam każdy z jednej strony rozgniecionym czosnkiem, z drugiej posypałam przyprawami (oprócz papryki słodkiej), ułożyłam jeden na drugim na talerzu, odstawiłam na 2 h do lodówki
Na każdy plaster mięsa kładłam na brzegu słupek sera żółtego, na niego słupek gorgonzoli, posypywałam papryką słodką i zawijałam kotlety jak krokiety. 
Kładłam na rozgrzane masło, obsmażyłam na średnim ogniu. 
Ułożyłam w naczyniu żaroodpornym, pod przykryciem zapiekłam w piekarniku nagrzanym  do 180°C przez ok. 1/2 h. Zdjęłam pokrywkę i zapiekałam dalsze 10 minut, żeby odparować wilgoć.
Podawałam z koperkowymi ziemniaczkami i mizerią.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Pesto bazyliowe

             
                   Chyba nie będę się rozpisywać, bo uważam, że dla każdego szanującego się kucharza, smakosza i konesera dobrego jedzenia pesto to punkt obowiązkowy i basta! Ja robiłam wczoraj bazyliowe, bo kupiłam niesamowitą bazylię - tak aromatyczną i intensywną, że wypełniła zapachem najpierw auto, w którym podróżowała z resztą warzyw ze sklepu do domu, a następnie cały dom. Była trochę inna z wyglądu, niż ta kupowana przez nas do tej pory; nie miała wypukłych listków tylko płaskie i na brzegach zygzakowate, prawie jak pokrzywa. :)
Uznaliśmy zgodnie z Prezydentem, że pesto wyjdzie z niej wspaniałe, a przy okazji wykorzystamy nasze mniejsze śliczne słoiczki. Podaję więc mój przepis:

Pesto bazyliowe


Składniki:
  • duży pęczek bazylii (12-15 łodyżek)
  • 30 g mielonych migdałów bez skórki (nieprażonych!)
  • 30 dag orzeszków piniowych (uprażonych na złoto na suchej patelni)
  • 1 mała limetka (umyta i sparzona)
  • 1 łyżka octu winnego (ewentualnie)
  • 1 łyżeczka cukru (ewentualnie)
  • sól, pieprz do smaku
  • 50 g startego parmezanu
  • 150 ml oliwy z oliwek (plus jeszcze kilka łyżek do słoików)


1. Oczyszczoną i umytą bazylię dokładnie osuszyłam na papierowym ręczniku, oderwałam grubsze łodygi (cieńsze można zostawić), porwałam na mniejsze kawałki.
2. Do blendera wrzuciłam mielone migdały, orzeszki piniowe, bazylię sól, pieprz, łyżeczkę cukru. 
Otarłam skórkę z limetki na tarce do ziemniaków, dodałam do składników, sok wycisnęłam i także wlałam do blendera z pozostałymi składnikami. Dolałam oliwę i dokładnie zmiksowałam na puree.
3. Wsypałam parmezan, sól, pieprz, cukier i dokładnie wymieszałam, ale już drewnianą łyżką. 
4. Wypełniałam słoiki do 5/6 wysokości, powierzchnię wyrównałam i zalałam oliwą tak, żeby całkiem przykryła pesto. Tak przygotowane pesto postoi w lodówce ok. 3 tygodni. 
Z tej ilości składników mam 3 słoiczki po 160 ml.


niedziela, 17 lipca 2011

Dżem czereśniowy

                   
                      Czereśnie uwielbiam. Kojarzą mi się z dzieciństwem i łażeniem po drzewach. Smakują mi zawsze tak samo, słodko i beztrosko. A dżem czereśniowy trudno kupić, a jeszcze trudniej dobry. Dlatego w tym roku robię sama, według własnej receptury. Eksperymentowałam, łącząc ulubione aromaty, które moim zdaniem świetnie się przenikają i uzupełniają.
Efekt - dżem czereśniowy z lekką nutką korzenną. Może mój pomysł Was zaintryguje...? ;)

Dżem czereśniowy

  
Składniki:
1 kg czereśni
5 goździków
350 g cukru (lub mniej, polecam stopniowo słodzić w miarę gotowania)
2 pomarańcze na sok 
1 żelfix 2:1 
sok z połówki cytryny (opcjonalnie, ja dodałam, bo lubię kwaskowate dżemy)


  Czereśnie wydrylowałam, włożyłam do garnka, wrzuciłam goździki (można użyć worczka lub metalowego pojemniczka do gotowania przypraw, ponieważ trzeba je będzie wyjąć!), wsypałam cukier, gotowałam ok. 20 minut na średnim ogniu, mieszając. Obie pomarańcze sparzyłam, z jednej starłam skórkę, z obu wycisnęłam sok. 
Wyciągnęłam z garnka goździki, całość lekko zmiksowałam, dodałam skórkę, sok pomarańczowy i sok z cytryny. Gotowałam ok 10 minut na małym ogniu, wypełniłam gorącym dżemem słoiki. Pasteryzowałam ok. 15 minut.



Przepis bierze udział w akcji:
Akcja przetwory 2011

Szpinakowe tagliatelle z sosem carbonara

                  
                     Spaghetti carbonara robiłam pierwszy raz. Kupiłam w promocji szpinakowe tagliatelle i pomyślałam sobie, że pięknie wyglądałby i smakował z jakimś jasnym, łagodnym sosem.
Idealna byłaby carbonara, jednak nie robiłam jej wcześniej i musiałam posiłkować się wiadomościami z sieci. No i wpadłam! Ile stron, ilu użytkowników tyle sposobów na sos Węglarki! :) Zaczęłam w końcu przeglądać strony włoskie, ale i tam po lekturze iluś dziesiątek stron nadal nie byłam mądrzejsza.
Bo jak tu nie popaść w konsternację, kiedy jedni zalecają śmietanę, drudzy stanowczo się temu sprzeciwiają, kolejni podsmażają cebulę do sosu, a jeszcze inni dodają wina, czego pozostali całkiem zabraniają! I wszyscy upierają się, że właśnie ich przepis to ten tradycyjny!
Najbardziej znana historia (a tych też jest kilka!) carbonary mówi, że wymyślili ją (jak to zwykle bywa - niechcący) żołnierze amerykańscy, stacjonujący w rejonie Rzymu zaraz po zakończeniu II wojny światowej. Wykorzystali to, co mieli ze sobą, czyli suszony bekon i jaja w proszku z tym, co miała tamtejsza ludność, czyli z makaronem włoskim. Do carbonary roszczą też sobie prawa włoscy górnicy: danie podobno powstało z połączenia produktów, które każdy górnik mógł zabrać ze sobą, żeby podczas pracy pod ziemią ugotować sobie z nich coś ciepłego i kalorycznego, a więc jajka, suszone mięso i makaron.
                 Reasumując, zrobiłam w końcu carbonarę, ale taką, która według mnie najlepiej pasowała do szpinakowego makaronu, ale nie odbiegającą daleko od tradycyjnej. 
Czy była klasyczna? Prawdę mówiąc, nie wiem. Tak czy inaczej smakowała wybornie! :)
          

Składniki: (podaję na 3 osoby)
szpinakowy makaron (podobno carbonarę podaje się zawsze z długim makaronem, czyli odpowiednie będą spaghetti, tagliatelle, papardelle)
100-150 g surowego boczku
2 ząbki czosnku
100 ml słodkiej śmietanki 36%
3 żółtka z dużych jajek, jeśli mamy małe jajka trzeba dodać jeszcze 1-2
30 g startego parmezanu
2-3 łyżki natki pietruszki
łyżka białego octu balsamicznego
sól, sporo świeżo mielonego pieprzu

 

                       Podsmażyłam na średnim ogniu boczek całkiem na chrupko, odłożyłam na talerzyk wyłożony papierowym ręcznikiem. Nie ściągając patelni z ognia, podsmażyłam lekko posiekany czosnek i odstawiłam patelnię.
Wstawiłam wodę na makaron.
W kubeczku rozrobiłam śmietanę z żółtkami, pietruszką, solą, pieprzem, łyżką octu balsamicznego i 2/3 parmezanu. 
Kiedy makaron się ugotował, odcedziłam go, zostawiając w garnku 2-3 łyżki wody. Garnek zostawiłam na ciepłym, ale wyłączonym już palniku. Wrzuciłam gorący makaron na patelnię z czosnkiem, całość wymieszałam szybko i wrzuciłam z powrotem do garnka, wsypałam 2/3 podsmażonego boczku i zalałam śmietaną z żółtkami, intensywnie mieszając, aż sos oblepił cały makaron. Przyznam, że szybkość działania gra tu ważną rolę! ;)
Przykryłam na 2 minuty, ponownie wymieszałam i rozłożyłam na talerze. Posypałam na wierzchu resztą bekonu i parmezanu. Podawałam z pomidorami a la bruschetta ze szczypiorkiem. 


Przepis zapisany do akcji:
VIVA la pasta! 2

Dżem truskawkowo-ananasowy


                          Uwierzycie? Udało się kupić jeszcze truskawki i nie tylko bardzo aromatyczne, ale przede wszystkim tanie! Skorzystałam i kupiłam jeszcze 1, 5 kg z myślą o tym właśnie dżemiku. Przepis z tej samej książeczki, co pesto dyniowo-orzechowe. 
Zrobiłam, a że wyszedł wspaniały, dzielę się tą recepturą z Wami.

Dżem truskawkowo-ananasowy


Składniki:
1,5 kg truskawek
700 g ananasa pokrojonego na małe kawałki (może być z puszki, ale musi być dobrze odsączony)
3 limonki (na skórkę i sok)
0,5 kg cukru + jeszcze trochę, żeby ewentualnie dosłodzić
3 żelfixy 3:1
1 opakowanie żelatyny - to tylko w razie gdyby dżem nie chciał zastygać, a z ananasem może być różnie ;)


Truskawki oczyścić, opłukać, pokroić na mniejsze kawałki, razem z ananasem wrzucić do garnka z grubym dnem, zasypać cukrem, zagotować. Zmniejszyć gaz, gotować ok. 5-10 minut, wsypać żelfixy, dokładnie wymieszać. Gotować dalej ok. 3-5 minut. Spróbować, ewentualnie dosłodzić. Gorącym dżemem wypełniać słoiki, zakręcać i odstawiać do całkowitego wystudzenia. Tak przygotowany dżem może stać ok. 3 miesięcy, na dłuższe przechowywanie pasteryzujemy ok. 10-15 minut. 

 Przepis zapisuję do akcji:

Akcja przetwory 2011

piątek, 15 lipca 2011

Aromatyczna zapiekanka z klopsikami

                   
               Zastanawiając się co zrobić na obiad, wpadłam wczoraj na pomysł tej zapiekanki. Miałam jednak ochotę na coś wyrafinowanego i pomyślałam, żeby nadać warzywom nieco włoskiego temperamentu. Kosztowało to nieco więcej zachodu, niż przy tradycyjnej zapiekance ziemniczanej, ale efekt końcowy okazał się bardzo aromatyczny,  chrupiący młodą cukinią, i  pięknie pachnący ziołami. Polecam tę zapiekankę szczególnie teraz, kiedy możemy kupić młode kartofelki i delikatną cukinię, a pomidory prawie, prawie pachnące słońcem. ;) 


Składniki:
 ok. 300 g mięsa mielonego
1 jajko
spora garść grubo posiekanego szczypiorku
2-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
10 niedużych kartofelków
1 i 1/2 młodej cukinii
4 pomidory
1 cebula
1 łyżeczka pieprzu ziołowego
1/2 łyżeczki płatków chili
1 łyżeczka słodkiej mielonej papryki
zioła świeże lub suszone: tymianek, majeranek, rozmaryn
2 łyżeczki ziół prowansalskich
1 łyżeczka suszonej bazylii
8 łyżek oliwy z oliwek (do smażenia, a więc nie może być extra virgin!) lub oleju
1 łyżeczka białego octu balsamicznego
1 płaska łyżeczka cukru
sól, pieprz czarny z młynka
15 dag wyrazistego żółtego sera


Kartofle ugotowałam w mundurkach, obrałam, każdego przekroiłam na pół, przełożyłam do miski, zalałam marynatą sporządzoną z tymianku, rozmarynu, łyżeczki octu, płaskiej łyżeczki soli i 2-ch łyżek oliwy. Dokładnie wymieszałam, odstawiłam. 
Cukinie umyłam, pokroiłam w talarki, przełożyłam do drugiej miski, zalałam marynatą z płaskiej łyżeczki soli, cukru, ziół prowansalskich i 2-ch łyżek oliwy. Wymieszałam i odstawiłam. 
Pomidory sparzyłam, obrałam ze skórki, pokroiłam w ćwiartki.


W czasie, kiedy warzywa się marynowały, zrobiłam klopsiki.
Mięso, szczypiorek, jajko, pieprz ziołowy, mieloną paprykę, płatki chili, pieprz, płaską łyżeczkę soli, majeranek ( suszonego ok. 1 i 1/2 łyżeczki, świeżego posiekanego ok. 2 łyżki) dokładnie wymieszałam. Formowałam małe kulki, obtoczyłam w mące, na 2-ch łyżkach rozgrzanej oliwy krótko obsmażyłam na silnym ogniu. 



W naczyniu żaroodpornym ułożyłam zamarynowane plasterki cukinii, drugą warstwą połówki ziemniaków na przemian z klopsikami. Na wierzch poukładałam ćwiartki pomidorów, posypałam grubo pokrojonymi piórkami cebuli. Posypałam suszoną bazylią, posmarowałam pozostałą oliwą za pomocą pędzelka.


Włożyłam do piekarnika nagrzanego do 200°C (bez termoobiegu), zapiekałam ok. 15-20 minut, aż podpiekły się cząstki cebuli, a pomidory lekko się pomarszczyły. Wtedy wyjęłam, posypałam serem i zapiekałam kolejne 10-15 minut aż ser się dokładnie roztopił, ale nie podpiekł.  
    Ja podałam z surówką z kapusty pekińskiej z sosem koperkowo-czosnkowym. Wypróbujcie koniecznie!

czwartek, 14 lipca 2011

Chorwacka zupa ogórkowa

                               W taki sposób robioną zupę ogórkową moja Mama podpatrzyła u rodziny i znajomych w Chorwacji, podczas licznych wyjazdów w rodzinne strony Babci. Powiem Wam tylko, że odkąd pierwszy raz Mama zrobiła ją dla nas, jeszcze kiedy byliśmy małymi dziećmi, innej ogórkowej już się u nas nie robi. No, chyba że akurat nie mam jajek w lodówce lub gotuje u mnie ktoś inny. Ale to się raczej nie zdarza...! :)))

Chorwacka zupa ogórkowa


Składniki:
- ok. 1 l bulionu drobiowego lub warzywnego
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku,
- kawałek selera,
- 1 pietruszka,
- 2 duże ziemniaki,
- 3 ziarenka ziela angielskiego,
- 5 ziaren pieprzu,
- 1 liść laurowy,
- kilka średnich ogórków kiszonych (w zależności od kwaśności),
- 1 łyżka mąki,
- 1 mały, trójkątny serek topiony,
- pół pęczka koperku,
- vegeta (ale niekoniecznie, ja akurat do tej zupy, dodaję bo to bałkańska przyprawa):),
- sól, pieprz,
- jajka  ( tyle, ile osób będzie jadło zupę)

Do bulionu, dodać liść laurowy, ziele angielskie, pieprz w ziarnach, drobno pokrojoną cebulę, czosnek oraz pokrojone w drobną kostkę seler i pietruszkę. Zagotować. Dodać pokrojone w grubszą kostkę ziemniaki, gotować 15 minut.
W tym czasie zetrzeć ogórki na drobnej tarce, jeśli są bardzo kwaśne, odlać sok. Przełożyć do małego garnczka, wlać szklankę przegotowanej, ciepłej wody, łyżeczkę vegety, sporo mielonego pieprzu oraz płaską łyżkę cukru, dusić na małym ogniu ok. 10 minut.
Z garnka z bulionem i warzywami odlać pół szklanki, dodać serek topiony i dokładnie rozrobić go wywarem za pomocą trzepaczki lub morgensterna, mieszając dopóki się nie roztopi, następnie ostudzić w zimnej wodzie, dodać łyżkę mąki i połączyć, żeby nie było grudek. Dodać do gotującej się zupy startą na jarzynowej tarce marchewkę do zupy gotować kolejne 5 minut.
Kiedy marchewka i ziemniaki są całkiem miękkie, wlać ugotowane ogórki z całą zawartością garnczka, zagotować i do gotującej się zupy, nie przestając mieszać, wlewać powoli mąkę rozrobioną z serkiem. Doprawić do smaku solą, pieprzem, ewentualnie wlać jeszcze soku z ogórków, jeśli zupa jest mało kwaśna. Ogień ustawić, tak, by zupa gotowała się bardzo lekko i bardzo ostrożnie, pojedynczo, wbijać jajka do zupy tak, jak na "jajka w koszulkach". Zostawić na lekkim ogniu ok. 2-3 minut, następnie wyłączyć, wsypać koperek (nie mieszać!) i pozostawić na ciepłym palniku 7-10 minut. Po tym czasie można nalewać zupę do talerzy, ostrożnie zanurzając chochelkę, żeby nie rozwalić jajek :) i wkładając po jednym jajku  na każdy talerz.
Jajka powinny mieć lekko płynne żółtka. Pychaaaaaaaa!




P.S. Jest to ulubiona zupa Prezydentowej, którą to zresztą ona najlepiej wykonuje! :D A przynajmniej, nie zdarzyło się jeszcze, by jadła taką smaczniejszą! :)))

Przepis zgłoszony do akcji:
Konkurs Winiary! Zupa jak malowana!

Surówka na grilla

                            
Surówka na grilla

                                Ostatnio mamy taką pogodę, że tylko siąść i płakać! W ciągu tygodnia zaledwie jeden słoneczny dzień! A przecież są wakacje, lato, powinny być upały, a nawet nie da się na grilla pójść!
Na naszym ostatnim wypadzie ze znajomymi też pogoda nie dopisała, ale rozpaliliśmy grilla i spędziliśmy cały dzień nad jeziorem, niesprzyjającej aurze na przekór.  No i było bardzo wesoło, choć padało i mżyło z niewielkimi tylko przerwami. 
Ale nie przeszkodziło nam to i popijając piwko, ze smakiem pochłanialiśmy karkówkę i pikantne skrzydełka, maczaliśmy w przeróżnych sosach i musztardach kiełbaski, zajadaliśmy się peklowaną na ostro kapustą pekińską oraz łagodną surówką z białej kapusty.
Tę właśnie surówkę przygotowuję zawsze na grilla, na którym zawsze cieszy się ona nie słabnącym powodzeniem. Nawet w czasie deszczu! ;)



Składniki:
1/4 małej główki białej kapusty
1/2 małej kapusty pekińskiej
1 marchewka
mały kawałek selera
1 czerwona papryka
1 cebula
1 puszka kukurydzy
po 1/2 pęczka szczypiorku, pietruszki
kilka gałązek koperku

Sos:
(składniki podaję orientacyjnie, każdy doprawi jak lubi):
1płaska łyżki soli
1płaska łyżka cukru
1 łyżeczka pieprzu
2-3 łyżki białego octu winnego
4-6 łyżek oleju kukurydzianego

Kapustę, marchew, selera, paprykę ścieram na tarce jarzynowej do dużej miski, dodaję odsączoną kukurydzę i posiekaną cebulę, dokładnie mieszam. 
Szczypiorek, koperek natkę siekam niezbyt drobno, dodaję razem ze składnikami sosu (ale bez oleju!) do surówki, mieszam delikatnie, odstawiam na kilka minut, próbuję, doprawiam, dodaję oleju, jeszcze raz mieszam, przekładam do zamykanego pojemnika. 

Surówka jest niezwykle prosta w przygotowaniu, robię ją bezpośrednio przed wyjściem, tak żeby po drodze się przegryzła. Wszystkim smakuje i jest doskonałym dodatkiem do grillowanych mięs i kiełbas.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...