Strony

czwartek, 5 stycznia 2012

Wietnamska kwaśna zupa z łososiem (Canh chua ca hoi)

            
         Canh Chua (dosłownie "kwaśna zupa") jest zupą regionalna Delty Mekongu południowego Wietnamu. Ta prosta i niezwykle smaczna zupa występuje w wielu odmianach. Do jej przygotowania używa się przeróżnych gatunków ryb, występujących w rzece Mekong oraz bulionu, któremu kwaśny smak nadaje proszek z tamaryndowca i pomidory. Ważnym składnikiem są też kiełki fasoli i kawałki ananasa, czasem dodaje się też inne warzywa, takie jak okra lub liście alokazji wonnej. Jako dodatki stosuje się plasterki i sok z cytryny, pachnącą limnofilię*,podpieczone plasterki czosnku i posiekane szalotki. Do każdego rodzaju cahn chua stosuje się też inne zioła, jak np. kolendra czy tajska bazylia.
            Jeszcze kilka słów o limnofilii - jest to roślina bagienna, bardzo chętnie używana w Wietnamie i Tajlandii jako zioło przyprawowe. Ma ona bardzo ciekawy smak (nie jadłam, ale tak mniemam!), który opisywany jest jako połączenie aromatów cytryny i kminku. Co ciekawe, w Polsce również jest to niezwykle popularna roślina! Tyle, że w... akwarystyce! :)
            Zupę zdarzyło mi się jeść dwa razy w wietnamskiej knajpce "White Ginger" w Monachium, przy czym za drugim razem właśnie tą zupą świętowałam świeżo zdany niemiecki egzamin maklerski, więc byłam w totalnej euforii! Pewnie dlatego tak bardzo mi smakowała... 
            Z pomocą tego filmiku i tego przepisu  niedawno udało mi się odtworzyć smak tej wspaniałej i jak się okazało, bardzo prostej do wykonania zupy. Dzięki łososiowi i pomidorom oraz niewielkiej ilości intensywnych azjatyckich przypraw jest idealna, moim zdaniem,  dla osób zaczynających swoją przygodę z kuchnią azjatycką. Skusicie się? :) Warto!


Składniki (na dwie duże porcje):
  • 150 - 180 g ugotowanego makaronu ryżowego
  • 750 ml bulionu azjatyckiego lub warzywnego (może być z kostki)
  • 1 łyżeczka proszku z tamaryndowca, rozpuszczonego w 30 ml wrzątku (opcjonalnie, z powodzeniem można ten składnik zastąpić sokiem z cytryny bez uszczerbku na smaku)
  • 3 suszone lub świeże liście limonki kafir 
  • 4 cm kawałek świeżego imbiru, okrojonego na grubsze plasterki
  • 1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
  • 1 łodyga trawy cytrynowej
  • 2 łyżki sosu sojowego jasnego
  • 2 łyżki sosu rybnego
  • 3 ząbki czosnku
  • 200-250 g łososia, pokrojonego na niewielkie kawałki
  • 2 łyżki oleju kukurydzianego
  • 1 szalotka, bardzo drobno posiekana
  • 1 suszona papryczka chili, pokruszona (nasiona odrzucone!) lub 1/3 jeśli ktoś nie lubi ostrego
  • 2 pomidory, bez skórek i pestek 
  • 150 g ananasa w małych kawałkach (może być z puszki) - ja nie dawałam bo nie przepadam i rzadko mam w domu
  • 1 łyżka cukru trzcinowego
  • 1 limonka pokrojona na ćwiartki
  • 2 łodygi zielonej cebulki
  • duża garść kiełków fasoli lub soi
  • listki kolendry z 2-3 łodyżek
  • pieprz do smaku


    1. W niewielkiej szklanej misce mieszam sos rybny i 2 przepuszczone przez praskę ząbki czosnku. Kawałki łososia mieszam z marynatą, odstawiam do lodówki na 20-30 minut. Trawę cytrynową kroję na 4-centymerowe kawałki, rozgniatam trzonkiem noża.
    2. Bulion podgrzewam, wrzucam liście limonki, ziarna pieprzu, trawę cytrynową, doprowadzam do wrzenia, gotuję 5 minut. W tym czasie kroję ząbek czosnku na cienkie plasterki i na małej patelni rumienię na jednej łyżce rozgrzanego oleju z dwóch stron, wykładam na talerzyk, odstawiam. Kiełki sparzam na sitku wrzątkiem, również odstawiam. Pomidory pozbawione skórek i pestek kroję na ósemki.
    3. Na patelnię wlewam łyżkę oleju, na rozgrzany wrzucam szalotkę, chili, podsmażam lekko, wlewam łyżkę sosu sojowego, smażę przez 1 minutę, dodaję łososia, podduszam do odparowania soków ok. 3 minuty. delikatnie mieszając. Następnie dodaję do bulionu zawartość patelni, pomidory, ananasa (jeśli mam) i cukier do bulionu. Gotuję na lekkim ogniu 10-12 minut.
    4. Wciskam do zupy sok z jednej ćwiartki limonki, gotuję 1 minutę i próbuję. Zupa powinna być lekko rybna i słodkawa w smaku, wyraźnie kwaśna i troszkę pikantna. W razie potrzeby doprawiam sosem rybnym (jeśli jest mało esencjonalna), sosem sojowym (jeśli mało słona) oraz ewentualnie sokiem z limonki i mielonym pieprzem.
    5. Do większych miseczek nakładam dość spore porcje ciepłego makaronu ryżowego, nalewam zupę po brzegi, dekoruję kiełkami, ukośnie pociętymi plasterkami szczypioru, prażonym czosnkiem i kolendrą, na osobnym talerzyku kładę pozostałe kiełki i ćwiartki limonki, żeby każdy mógł sobie jeszcze doprawić zupę. 
    Doskonała zupa jako przystawka lub I danie. Smacznego!


    20 komentarzy:

    1. zupełnie nie moje klimaty.... ale wygląda ładnie i kolorowo :)

      OdpowiedzUsuń
    2. Fantastyczna, bogata i na pewno przepyszna :) Bardzo lubię takie zupy.

      OdpowiedzUsuń
    3. Pyza - no i znów szkoda, bo ta zupa z pewnością by Ci smakowała... :D
      Lovelykate - ja również przeadam, bardzo dziękuję za wizytę i komentarz. :)
      Shinju - dziękuję i serdecznie zachęcam do wykonania! ;)

      OdpowiedzUsuń
    4. Widać, że sycąca, bardzo mnie kusi, bo przepadam za takim smakiem!

      OdpowiedzUsuń
    5. Bardzo w moim typie! Uwielbiam orientalne zupki, a ta pieknie sie prezentuje.

      OdpowiedzUsuń
    6. Ale orientalna zupka! Tak bogato i kolorowo wygląda. Ja bym ją chętnie spałaszowała ze smakiem :-)
      Mniam :-))

      OdpowiedzUsuń
    7. mi się podoba :) aktualnie mam otwartą książkę kucharską z zupą wietnamską i też chyba zrobię, tylko z innych troskę składników :) mam nadzieję, że też będzie smaczna :)

      OdpowiedzUsuń
    8. Kasiu - Super! Chętnie zobaczę kolejną wietnamską zupę,a o smak w Twoim wykonaniu zupełnie się nie martwię! :)

      OdpowiedzUsuń
    9. bardzo ładna, kolorowa zupka, ciekawa jestem jej smaku :) pozdrawiam ciepło

      OdpowiedzUsuń
    10. To są moje smaki, od początku do końca! Moją ulubioną knajpą w Gdyni jest restauracja wietnamska, szkoda, że akurat takiej zupy tam nie podają. Ale chętnie ją zrobię sama :)

      OdpowiedzUsuń
    11. Oj ja widzę, że warto! Takie kolory z pewnością przepędzą jesienną szarugę zza okna. No, a sama zupa zarazki z organizmu;)
      pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
    12. Fajna zupa - apetycznie się prezentuje. Ja właśnie jestem świeżo po skonsumowaniu zupy indonezyjskiej - na blogu pojawi się pewnie jutro.

      OdpowiedzUsuń
    13. Ładna ta zupa Kasiu i ładna miseczka :)
      Pozdrawiam.

      OdpowiedzUsuń
    14. Nigdy nie jadłam takiej zupki, ani nawet chyba żadnego dania wietnamskiego, ale te kolory, ilość warzyw i różnych dodatków... jestem zauroczona:)
      Pysznie się prezentuje:)

      OdpowiedzUsuń
    15. Kasiu aleś się rozszalała w tych zupkach azjatyckich ,a są tak piękne i kolorowe w twoim wydaniu że chyba w samym Wietnamie takiej cudnie pachnącej i klarownej się nie znajdzie :)

      OdpowiedzUsuń
    16. uwielbiam takie smaki... musi wspaniale smakować ta zupka, nic tylko trzeba się spiąć i zrobić ;) pozdrawiam serdecznie

      OdpowiedzUsuń
    17. Znowu piękna i na pewno rewelacyjnie smakująca zupa, Pozdrawiam :)

      OdpowiedzUsuń
    18. zupki z łososiem wychodzą wyśmienite, polecam spróbowanie też sopockiego przepisu ;) http://owocemorza.blogspot.com/2012/06/sopocka-zupa-rybna-z-miruna-i-ososiem.html

      OdpowiedzUsuń
    19. Wygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.

      OdpowiedzUsuń

    Masz pytania, uwagi, sugestie? Napisz! Będzie mi ogromnie miło, w szczególności jeśli zrealizujesz któryś z moich przepisów. ;)
    Lojalnie uprzedzam jednak, że anonimowe komentarze nie będą publikowane ani nie doczekają się mojej odpowiedzi.