Strony

niedziela, 21 sierpnia 2011

Czeski gulasz piwny i festyn ludowy



                 I kolejny raz coś, co sprawia mi mnóstwo radości, czyli wspólne gotowanie. Tym razem było na nas znowu więcej, bo do przedsięwzięcia zgłosiły się  Pyza, Ola, Kasia a dołączyły Basia i Asiek. Tu chciałabym się pochwalić, że Asiek na co dzień prowadzi słodkiego bloga ze wspaniałymi wypiekami, ponadto od czasu do czasu gotuje ze uznanymi osobistościami środowiska kulinarnego i bardzo jestem dumna, że zechciała ze mną gotować czeski gulasz piwny. Przepis jakiś rok temu znalazłam na tym blogu, zmieniłam go stosownie do moich upodobań i według swoich podałam dziewczynom.
Niestety, nie udało mi się wczoraj opublikować mojego gulaszu, poszłam z nim do lasu i zjadły mnie wilki. A faktycznie to spontanicznie zmuszono ;) mnie do wyjścia tutaj:


Ale o tym za chwilkę. Najpierw przepis. :)

Czeski gulasz piwny

Składniki:
  • 50 dag łopatki wieprzowej lub innego dobrego mięska - u mnie gulaszowe wołowe
  • 2 duże cebula
  • 2 kromki chleba razowego
  • 1/2 butelki l piwa jasnego
  • 3 łyżki masła ghee lub sklarowanego masła lub smalcu
  • 1 łyżka mąki do obtoczenia mięsa
  • sól, pieprz, mielony kminek, ostra i słodka papryka w proszku, ziele angielskie (5 ziarenek), pieprz w kulkach (9 ziarenek), 2 listki laurowe
Mięso pokroić w kostkę, obtoczyć w mące, obsmażyć na gorącym tłuszczu na dużym ogniu, mieszając, a jak odparuje wrzucić cebulę pokrojoną w kostkę i podsmażyć. Dodać całe przyprawy, zalać połową szklanki piwa i dusić ok. 40 min. (jeśli robi się z wołowiny, trzeba dusić w pierwszej fazie ok. 2h!), podlewając wodą jeśli trzeba. Potem dodać sól, kminek, ostrą paprykę, pokruszony chleb i resztę piwa. Dusić się, aż chleb się całkowicie rozpadnie i do miękkości mięsa. Później jeszcze ewentualnie doprawić. 
UWAGA: Gulasz trzeba zrobić poprzedniego dnia przed podaniem, gdyż przez noc składniki się przegryzają i dopiero wtedy smakuje idealnie. 

Na prośbę Asi publikuję też zdjęcia jej gulaszu, który niestety nie ma jeszcze swego kąta na jej słodkim blogu. :)
 Asiu, póki co, Twoje niesłodkie dokonania znajdą zawsze miejsce u mnie!


A teraz słów kilka o festynie ludowym w Dachau. Jest to podobna impreza do Oktoberfest, jednak dużo mniejsza i trwa tylko tydzień. O Oktoberfest, zwyczajach i celebracji otwarcia tego święta nie będę się rozpisywać, ponieważ niedługo się zacznie i będzie okazja do opisania pokrótce tego wydarzenia. W Dachau (ok. 30 km od Monachium) odbywa się co roku w drugiej połowie sierpnia, rozpoczyna się, podobnie jak w Monachium, otwarciem pierwszej beczki piwa przez burmistrza, następnie przejazd wszelkich cechów rzemieślniczych na barwnych wozach do miejsca świętowania i zabawy, czyli wielkiego placu z trzema namiotami, muzyką bawarską na żywo, piwem i typowym dla takich festynów bawarskim jedzeniem. 

Towarzyszy temu wiele różnych atrakcji, są budki z przeróżnymi specjałami (naleśniki, szaszłyki, owoce w czekoladzie, serduszka piernikowe  z kolorowym lukrem oraz leberkäs), strzelnice, loterie i wesołe miasteczko. W samym mieście odbywają się imprezy towarzyszące jak koncerty, spektakle, występy grup folklorystycznych, jazzowych, rockowych i jeszcze wiele, wiele innych. Trzeba powiedzieć, że podczas trwania tych festynów wszyscy ubierają się w stroje ludowe, a w dobrym tonie jest nosić Trachtn (strój ludowy), czyli Dirndl (sukienka) i Lederhose (skórzane męskie spodnie) nawet do pracy, czy w mieście, a nie tylko na wyjście na plac imprezowy. Uważam to za fajną tradycję, szkoda, że w Polsce zanikł zwyczaj noszenia tradycyjnych ubrań, choćby podczas festynów, czy uroczystości.
   (ja i przyjaciel Rafał, mieszkaniec Dachau)

Atmosfera jest dość przyjemna, chociaż pod wieczór wiele mocno zawianych osób nie trzyma już pionu, a hałas z każdej strony staje się nie wytrzymania. Dlatego festyny te nie trwają dłużej niż do 23.00. My wróciliśmy do domu ok. 2.00, ponieważ musieliśmy dojechać do Monachium kolejką podmiejską i kilka przystanków autobusem, ale wybawiliśmy się świetnie! :)

 

9 komentarzy:

  1. Dziękuję za pyszny przepis i polecam się na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też dziękuję za wspólne gotowanie - jak zwykle przepis świetny nam podałaś :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jest tak razem gotować, jak się rozwinę, to może i u mnie się znajdzie miejsce na 'nie słodkie' pyszności... A tymczasem dziękuję!! Za zdjęcia też, ładnie się u Ciebie prezentują:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm.. trochę nieklmiatycznie się ubraliście - nie macie lokalnych wdzianek?
    PAfka

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuję za przygarnięcie do zabawy i liczę na kolejne edycje - bardzo chętnie się przyłączę. Zwłaszcza jeśli kolejne propozycje będą równie smakowite.
    Pozdrawiam serdecznie:)
    Ps. Obrus wyszywała moja Mama, wiele innych też ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu, Pyza, Asiu-cieszę się, że Wam się podobało i smakowało! ;)
    Basiu, kolejne edycje będą na pewno. A mama ma talent! Piękny obrusik. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę przyznać, że wygląda baaardzo apetycznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przez Ciebie naszła mnie ochota na jakiś gulasz wołowy..:>

    OdpowiedzUsuń

Masz pytania, uwagi, sugestie? Napisz! Będzie mi ogromnie miło, w szczególności jeśli zrealizujesz któryś z moich przepisów. ;)
Lojalnie uprzedzam jednak, że anonimowe komentarze nie będą publikowane ani nie doczekają się mojej odpowiedzi.