Kolejne wspólne gotowanie
upłynęło pod znakiem kuchni indyjskiej. Zaproponowałam vindaloo, z racji, że sama
bardzo dawno nie robiłam i zapragnęłam przypomnieć sobie (jeszcze w ostatnich
dniach zimy) ten niezwykle aromatyczny i rozgrzewający smak.
Dla mnie vindaloo stanowi
swoiste wyzwanie z tej racji, że jest to nieco trudniejsza w wykonaniu potrawa
(choć w sumie jeden z rodzajów sosu curry) tej kuchni. Trudność właściwie nie
polega na samym wykonaniu, co w niewiadomej, jaka kryje się w efekcie końcowym.
Mięso lub rybę najpierw marynuje się kilka godzin, potem tworzy pastę-bazę,
później praży nasiona i przyprawy, które już na tym etapie napełnią kuchnię na
wiele godzin niezwykłym, zdecydowanym aromatem prosto z Indii. Kiedy już wszystko na patelni mamy
połączone, wówczas zapach potwierdza
niezwykłą przygodę jaka za chwilę nas czeka na talerzu. Ale to nie koniec –
potrawę trzeba jeszcze doprawiać, jakby mało było tych aromatów i smaków! Cała
ta procedura doprawiania i przyprawiania powoduje przedziwne rozterki
początkującego w kuchni indyjskiej kucharza – jak to sól? Po co znowu kmin
rzymski? I znów garam masala? Po co tyle tego...?!
I nie wiem, jak
dziewczyny, ale ja robiąc pierwszy raz vindaloo srogo się jeżyłam i chyba nie
do końca wierzyłam, że będzie to zjadliwe. „Nawet jeśli” – myślałam sobie
- „to na pewno będzie >przeperfumowane<, z taką ilością intensywnych przypraw, dodatkowo
wzmocnionych czosnkiem, imbirem i prażeniem na klarowanym maśle”. Czy się
rozczarowałam? Miałam rację?
O nie.
Ale vindaloo jest wymagające. Jest wschodnią, hinduską tajemnicą i z
pewnością jest w nim odrobina magii. I taki jest też jego smak. Jest wyzwaniem.
I nie każdy jest w stanie sprostać tak aromatycznej, niezwykłej potrawie.
A sposób na to, by
przekonać się, czy Wy mu sprostacie jest tylko jeden. Odważycie się...?
Składniki i wykonanie
- 3 piersi kurczaka lub piersi i udka - można pokroić w dużą kostkę, a można na większe kawałki, jak porcje kurczaka
Marynata do mięsa:
- 2 ząbki czosnku
- ok. 2-centymetrowy kawałek imbiru
- świeżo wyciśnięty sok z limonki lub cytryny
- 2 łyżeczki białego octu winnego
- 1 średnia cebula
- 1 niecała płaska łyżeczka kurkumy
- 3 łyżeczki garam masala
- 1 płaska łyżeczka kminu rzymskiego
- 1 łyżeczka ziaren kolendry
- 1 płaska łyżeczka pieprzu kajeńskiego
- 1 łyżeczka ziaren gorczycy
Do sosu:
- 2 duże łyżki sklarowanego masła (ghee)
- 1 średnia cebula, pokrojona w półplasterki
- kawałek laski cynamonu, połamanej na 3-4 części
- 125 - 150 ml świeżych pomidorów pokrojonych w kostkę lub mała puszka krojonych (niekoniecznie, można dodać zamiast tego wody do sosu)
- 1/2 płaskiej łyżeczki kminu rzymskiego
- ----------- // ---------- płatków chili
- 1 płaska łyżeczka papryki słodkiej lub ostrej, można też pokruszoną małą chili suszoną, jak ktoś woli ostrzejsze
- sól morska do smaku
- 1 łyżka cukru trzcinowego lub brązowego
- świeża kolendra do przybrania (moim zdaniem nieodzowna)
Do podania:
- ryż basmati - ugotowany jak na opakowaniu lub jako pulao z przyprawami lub warzywami, znajdziecie też na moim blogu (ważne, żeby nie rozgotować!!!)
- mały kubeczek naturalnego jogurtu, bardzo dobrej jakości lub raita
Wykonanie:
1.
Marynata - cebulę kroimy w półplasterki, niezbyt grube, wrzucamy do
miski, w której będzie się marynował kurczak. Wszystkie całe przyprawy z
marynaty miażdżymy w moździerzu (można użyć mielonych przypraw, ale
zapewniam, że to nie będzie to samo), z czosnku i imbiru robimy pastę,
dodajemy sok z limonki, ocet winny i łączymy wszystko razem. Następnie
mieszaniną i pokrojoną cebulą pokrywamy dokładnie kawałki mięsa,
marynujemy w lodówce przez ok. 3-4 h.
2. W szerokim garnku lub wysokiej patelni o grubym dnie rozgrzewamy
masło ghee, wrzucamy kawałki cynamonu i pozostałe suche przyprawy -
kmin, chili, papryczkę suszoną oraz cebulę i smażymy na dość mocnym
ogniu, aż przyprawy zaczną pachnieć, ale nie dłużej niż 1-2 minuty.
3. Dodajemy kurczaka z marynatą, cały czas mieszając smażymy dalej
nie zmniejszając ognia przez 3-do 5-u minut. Dodajemy pomidory, cukier i
zmniejszamy ogień na mały. Przykrywamy i dusimy przez 20 minut, od czasu
do czasu mieszając. Jeśli macie kurczaka w większych porcjach (z
kośćmi), trzeba dusić nieco dłużej, ok. 30-40 minut.
4. Na koniec dodajemy cukier i szczyptę soli. Podajemy w szerokich,
małych miseczkach, na wierzch nakładamy po łyżce jogurtu i obficie
posypujemy świeżą kolendrą; w osobnym naczyniu serwujemy ryż basmati i
raitę.
pysznie się zapowiada:)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, Kasiu, że ja byłam też pełna obaw czy tych przypraw nie za dużo, ale ufam Ci w kwestii przepisów bo już kilka razy proponowałaś naprawdę fajne rzeczy. Danie wyszło bardzo aromatyczne, ale pyszne. Ostre, ale dobrze zharmonizowane więc zjedliśmy z przyjemnością. I cieszę się, że namówiłaś mnie na coś z kuchni indyjskiej bo pewnie sama bym się nie odważyła :) Do następnego razu !
OdpowiedzUsuńdziękuję za kolejny fajny przepis :) tez podchodziłam jak do jeża do tego vindaloo :) co szykujesz na następny raz?
OdpowiedzUsuńdziękuję za podrzucenie fajnego przepisu i .... i namówienie na spróbowanie dania z kuchni indyjskiej :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że zupełnie nie znam kuchni indyjskiej. Muszę kiedyś spróbować;-) Wasz kurczak wygląda zachęcająco:-)
OdpowiedzUsuńBardzo to pracochłonne, ale rezultat musi być świetny!
OdpowiedzUsuńApetycznie wygląda:)
OdpowiedzUsuń