Strony

wtorek, 9 lipca 2013

Zupa Yokisoba


           Cześć! :) Pamięta mnie ktoś jeszcze? Ja siebie już nie pamiętam. Siebie z ostatniego wpisu na tym blogu. Nie będę wchodzić w szczegóły, powiem tylko, że wtedy nie spodziewałam się, że mogę być znów być i czuć się, jak teraz. Szczęśliwa. Spokojna. Wesoła. Mieć ochotę robić zdjęcia, szukać znów nowych smaków, nie tylko w kuchni, ale i w życiu. To zabrzmi banalnie, ale nigdy nie traćcie wiary, że może być lepiej. 
Piszę te słowa głównie dla siebie. Mnie brakowało tej wiary bardzo, bardzo długo...
           A ze smaków kulinarnych mam dziś dla Was zupę Yokisoba (lub Yakisoba). Zupa ta nieodłącznie już będzie mi się kojarzyć z innym japońskim przysmakiem - suszi. 
Po pierwszym doustnym kontakcie z suszi, zakończonym biegiem z pełnymi ustami "przysmaku" do restauracyjnej toalety, poprzysięgłam sobie nigdy nie tknąć tego czegoś. Jednak suszi mnie przechytrzyło i pewnego razu dostało mi się całkiem gratis, jako dodatek "na spróbowanie" właśnie do Yokisoby, którą niezmiennie i jednostajnie zamawiałam na obiad w zaprzyjaźnionej knajpce wietnamskiej. 
Pamiętam niechęć i jakąś dozę lęku, kiedy patrzyłam na talerzyk z ryżowymi rolkami w glonach i różowy pasek łososia, boleśnie surowy, reprezentujący saszimi. 
Przemogłam się i zjadłam, wbrew wcześniejszej odrazie, chyba tylko dlatego, żeby nie sprawić przykrości właścicielowi, który stał nade mną z nieustającym i najszerszym z możliwych uśmiechów i w półukłonach nalegał, żebym jednak zjadła. ;) Zjadłam. 
A potem już zawsze przed Yokisobą zamawiałam mały zestaw suszi na przystawkę. 
Dla mnie ososbiście Yokisoba i suszi to kombinacja idealna. 


Składniki na ok. 3-4 mniejsze porcje lub 2 duże
Sos yokisoba, który będzie bazą do zupy:

  • 5 łyżek sosu sojowego
  • 2 łyżki sake (można pominąć)
  • 3 łyżki wina mirin (japońskie wino ryżowe)
  • 4 łyżki sosu worchestershire
  • 2 łyżki cukru trzcinowego
  • 1/2 łyżeczki czarnego pieprzu
  • 1-2 łyżki oleju sezamowego
Można przygotować więcej sosu, zapas przechowujemy w lodówce do 3. mscy.

Zupa:

  • 200-300 g makaronu jajecznego lub japońskiego ramen
  • 700 ml bulionu drobiowego
  • 1 duża pierś kurczaka pokrojona na cieniutkie, duże plastry
  • 2 ząbki czosnku, posiekane lub starte
  • 2-3 łyżeczki drobno startego imbiru
  • szczypta płatków chili
  • 2 łyżki oleju
  • kilka grzbków mu-err, wcześniej namoczonych i przekrojonych na 2-3 części
  • 10-15 g wakami, wcześniej namoczonych i odsączonych
  • 1 średnia cebula, pokrojona w półkrążki
  • 1 mała marchewka, pokrojona w ukośne plastry
  • 1/4 małej kapusty pekińskiej, pokrojonej w grube paski lub 2-3 pak-choi
  • 1 średnia cebula, pokrojona w półkrążki
  • garść kiełków fasoli mung lub sojowych

Do dekoracji:

  • grubo posiekana zielona cebulka (gruby szczypior z małymi, białymi cebulkami - wyjaśniam, bo często mam pytania w komentarzach: "A co to jest zielona cebulka?")
  • siekana zielona papryczka chili (niekoniecznie, zupa powinna być łagodna, ale ja lubię)
  • odrobina kolendry
  • marynowany imbir (jeśli lubicie)



1. Składniki sosu wymieszać. Makaron ugotować, zahartować i odstawić. Bulion zagotować, wrzucić mięso i grzybki mu-err, pozostawić na małym ogniu. 
2. Jeżeli mamy pak-choi zamiast kapusty pekińskiej, najlepiej przed dodaniem do zupy pokroić ją na grube kawałki i obsmażyć na silnym ogniu przez 3 minuty na małej ilości oleju, doprawić solą i pieprzem.
3. Rozgrzać patelnię, wlać olej, wrzucić czosnek i imbir, płatk chili i smażyć 2 minuty. Wlać sos, dokładnie wymieszać, smażyć (gotować) minutę.
4. Do bulionu z mięsem dodać sos z patelni i marchewkę, gotować 5 minut. Dodać wakami, cebulę i kapustę lub obsmażoną pak-choi, spróbować i ewentualnie doprawić solą, pieprzem lub sosem sojowym. Gotować jeszcze ok. 4-5 minut. 
5. Do miseczek włożyć makaron, zalać gorącą zupą. Smacznego! :)








17 komentarzy:

  1. Cześć. Ja Cię pamiętam :)Cieszę się że poukładało się i idzie ku lepszemu, przynajmniej tak to odbieram z dzisiejszego wpisu :)
    Kaśka, no wreszcie jesteś :)
    Zupka świetna, bardzo oryginalna no i trzeba by kiedyś... wiesz no... spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu-Ulu, cóż mogę powiedzieć... :) Jest świetnie. ;) A zupę gorąco polecam Tobie i Twoim Chłopakom.

      Usuń
  2. Pamiętamy Kasiu oczywiście i cieszymy się z powrotu i to w wielkim stylu. Zupa wygląda fantastycznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja właśnie dzisiaj jak patrzyłam na listę ulubionych blogów, pomyślałam, że długo Cię nie było...A tu niespodzianka:-)
    A z sushi miałam podobnie, ale jeszcze nie przekonałam się;-) Może z Twoją zupką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę naciskać na polubienie, ale czasem warto kilka razy próbować, zanim się coś całkiem i nieodwołalnie znielubi. ;) Dzięki, Marzena. ;)

      Usuń
  4. Jasne, że pamiętam. Dobrze, że jesteś z powrotem na blogu. I to jeszcze z taką pyszną, azjatycką zupą. Lubię takie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze, że znowu z nami jesteś !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze być z Wami. :) Dość już tego pojawiania się i znikania. ;)

      Usuń
  6. ooo a jednak wróciłaś :) zupa wydaje się być pyszna :) pozdrowienia!

    ps. musimy się zgadać na gtalku :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdjęcia pani orientalnych zup są (dla mnie) najładniejsze i najbardziej apetyczne :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło! ;) Dziękuję. Mam nadzieję, że zachęcę do ich wykonania, bo że warto, to chyba nie trzeba zapewniać. ;) Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  8. Piękna zupa. Jestem fanką tradycyjnych smaków ale czasami jakaś orientalna odskocznia się przydaje. Dziękuję za przepis. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na pewno pyszna zupa! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow ale kolorwa zupa. Musi być przepyszna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trochę japońszczyzny w życiu się przyda ;) Osobiście jestem fanką kuchni typu rodeo steak house, ale od czasu do czasu lubię poeksperymentować :)

    OdpowiedzUsuń

Masz pytania, uwagi, sugestie? Napisz! Będzie mi ogromnie miło, w szczególności jeśli zrealizujesz któryś z moich przepisów. ;)
Lojalnie uprzedzam jednak, że anonimowe komentarze nie będą publikowane ani nie doczekają się mojej odpowiedzi.