Po tortellini przyszedł czas na kolejny, domowy a prawdziwie włoski makaron. Wybrałam pappardelle, ponieważ spodobały mi się niezmiernie pappardelle Anny Marii. Moje pappardelle na niedźwiedzi czosnek (i najprawdopodobniej szpinak) jeszcze będą musiały poczekać, a tymczasem wystąpią wraz z suszonymi pomidorami, domowej roboty. Muszę przyznać, że występ ogromnie udany, makaron jest lekki, świeży, bardzo pomidorowy i taki naturalny w smaku, tak prawdziwy, jak żaden z dotychczas przeze mnie kupowanych, choćby najlepszych i najdroższych. I nigdy nie przekonacie się o różnicy w smaku, jeśli sami nie zadacie sobie trudu zrobienia własnego makaronu. A trud jest ciężki, przyznaję, i wyrobienie, wałkowanie (o tak, szczególnie wałkowanie!), wycinanie, układanie i suszenie makaronu nie należy do czynności ani szybkich ani lekkich... Co w zamian? Praca jest nieskomplikowana, a smak makaronu nieziemski. I jeszcze dwie torby papierowe (takie po cukrze, na przykład) pysznego makaronu w zapasie. ;)
Składniki:
- 400 g mąki pszennej bardzo dobrej jakości, najlepiej z pszenicy durum lub tortowa pół na pół z semoliną
- 4 duże jajka
- płaska łyżka soli
- 2 łyżki oliwy z zalewy pomidorów suszonych
- 10 dużych pomidorów w oliwie (odsączonych)
- odrobina wody
1. Pomidory pozbawiamy skórki (o ile to możliwe - ja miałam swoje i skórka zeszła bez problemu), kroimy w dużą kostkę. Jeśli nie da się ściągnąć, kroimy pomidory w małą kostkę.
2. Do przesianej mąki dodajemy jajka, posiekane pomidory, oliwę, sól i zagniatamy twarde, ale jednolite ciasto. W razie potrzeby dodajemy wody, ale niewiele i najlepiej po łyżce, ponieważ ciasto powinno być mocno zwarte. Wyrabiamy jeszcze chwilę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na min. 2h.
3. Rozwałkowujemy ciasto BARDZO CIENKO, (podkładamy ściereczkę i sprawdzamy, czy widać wzór, jeśli nie - trzeba jeszcze bardziej rozwałkować), pozostawiamy na 10 minut do przesuszenia i kroimy na paski o szerokości 5-8 mm. Paski przekładamy na stół, wyścielony czystymi ściereczkami do wysuszenia.
4. Po 30 minutach podsuszony makaron możemy gotować. Resztę trzeba ususzyć całkowicie: u mnie trwało to ok. 2 dni. Całkiem suchy i sztywny makaron przekładamy do papierowych toreb. Możemy przechowywać min. 2 miesiące w suchym i ciemnym miejscu.
Ja przygotowałam i ugotowałam makaron na niedzielny obiad, podałam na nim rukolę w occie winnym i wołowe, bardzo cieniutkie steki z czosnkiem i rozmarynem. Makaron z wyraźną nutą suszonych pomidorów stanowił wspaniałe tło dla mięsa i kwaskowo-orzechowej rukoli.