Strony

środa, 28 września 2011

Szarlotka z kardamonem


             To moja pierwsza tak udana szarlotka. Świetne kruche ciasto, z "Szarlotki na sposób wiedeński" z książki Zofii Zawistowskiej "Desery i wypieki domowe", którą dostałam od Mamy na Mikałaja pamiętnego roku 1991. ;) Notabene robiłam wiele ciast z tej książki i wszystkie się udawały.
A pomysł na przyprawienie jabłek kardamonem pochodzi od mamy Prezydenta, nomen omen też Zofii. ;)
            Podczas ostatniego pobytu w Polsce jadłam właśnie u niej to ciasto i byłam zaskoczona niezwykłym smakiem tej szarlotki. Polecam wszystkim, którzy nie przepadają za cynamonem lub po prostu chcą spróbować czegoś innego. ;)


Składniki:
  • 300 g mąki
  • 150 g masła
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki gęstej śmietany
  • sok i skórka starta z połowy cytryny
  • 3 łyżki cukru
  • 3 łyżki rozkruszonych biszkoptów lub bułki tartej (ja miałam ciasteczka orkiszowe)
  • 900g jabłek
  • 2 łyżki cukru brązowego (można pominąć)
  • 1 cukier waniliowy
  • 100 g rodzynków
  • 2 łyżki rumu lub koniaku
  • 6-7 "kapsułek" kardamonu
  • 2 białka
  • cukier brązowy do posypania
  • cukier puder do posypania
1. Jabłka obrać, podzielić na ósemki, zalać alkoholem, posypać brązowym cukrem i cukrem waniliowym, dobrze wymieszać i odstawić na 30 minut, żeby się zmacerowały. 
2. Rodzynki sparzyć, a najlepiej zalać wrzątkiem i zostawić również na 30 minut, żeby lekko "napuchły", a potem odcedzić i zostawić rozsypane na ręczniku papierowym.
3. Piekarnik nagrzać do 200°C. 
4. Mąkę i masło posiekać, dodać żółtka, sok i skórkę z cytryny, 3 łyżki cukru. Zagnieść krótko na gładkie ciasto i wstawić na godzinę do lodówki, owinięte w folię spożywczą. 
5. Po tym czasie podzielić na dwie nierówne części. Większą rozwałkować, wyłożyć nią spód i boki tortownicy (nie muszą być całkowicie przykryte ciastem, ale przynajmniej do połowy wysokości blaszki). Wstawić do piekarnika i podpiec przez 15 minut. 
6. Za pomocą nożyka naciąć owoce kardamonu, wyłuskać czarne ziarenka, rozbić niezbyt drobno w moździerzu.
7. Jabłka (bez soku, który się wytworzył), rodzynki i kardamon wrzucić do garnka, doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć ogień i dusić mieszając przez 5-10 minut (czas zależy od jabłek, jakie mamy), żeby zmiękły, ale nie rozpadły się! 
8. Białka lekko podbić i rozwałkować drugą część ciasta.
Na podpieczonym cieście wysypać równomiernie pokruszone biszkopty lub bułkę tartą, wyłożyć na to ciepłe jabłka i posmarować połową lekko podbitych białek. Przykryć surowym ciastem, lekko docisnąć i posmarować wierzch ciasta pozostałym białkiem, posypać brązowym cukrem.
Piec do zrumienienia wierzchu, ok. 40-50 minut. Po wyjęciu krótko ostudzić i posypać cukrem pudrem.
Jest pyszne świeże, ale na drugi dzień smakuje jeszcze lepiej!


sobota, 24 września 2011

Makaron z kurczakiem i rukolą


 Ten prosty i szybki przepis znalazłem kiedyś na stronie chefkoch.de (w lodówce był akurat kurczak i trochę rukoli). Pomimo niewielkiej ilości składników oraz przypraw potrawa ma niesamowicie ciekawy smak. Pozornie duża ilość ostrej papryki (ja zwykle wrzucam 2 duże i naprawdę ostre owoce) nie powoduje wcale, że mamy do czynienia z ostrą potrawą! Dodatek nabiału, słodkiej papryki i cytryny skutecznie "gasi" ogień papryki, powstaje wyraziste i aromatyczne danie, wyśmienicie komponujące się z rukolą.


Składniki na 3-4 porcje:
  • 500g piersi z kurczaka
  • 4 łyżki sosu sojowego
  • sok i skórka z połówki cytryny
  • 1-2 ostre papryczki
  • 1 duża żółta papryka
  • 250g makaronu tagliatelle
  • kubek kwaśnej śmietany, albo jogurtu naturalnego

Mięso pokrojone w kawałki zamarynowałem w sosie sojowym, soku i utartej skórce z cytryny, oraz posiekanej drobno ostrej papryce. Najlepiej oczywiście zrobić to dzień wcześniej. Na rozgrzaną patelnię wrzuciłem kurczaka wraz z marynatą i podsmażałem aż sos całkowicie się zredukował, a mięso zaczęło ciemnieć. Następnie zdjąłem kurczaka z patelni i wrzuciłem na nią pokrojoną w grubą kostkę żółtą paprykę i lekko zeszkliłem (uwaga, żeby nie zrobiła się zbyt miękka!). Mięso i paprykę wrzuciłem do garnka, z którego wcześniej odcedziłem ugotowany makaron i wymieszałem ze śmietaną. Po zagotowaniu się sosu dodałem ugotowany makaron, wymieszałem i wyłożyłem na talerze obficie udekorowane rukolą, pomidorami, kremowym octem balsamicznym i oliwą. 


Przepis zgłoszony do akcji:

piątek, 23 września 2011

Muffinki z brzoskwiniami i białą czekoladą

  
                        Muffinki polubiłam jeść i robić i myślę, że one też mnie polubiły. Szczególnie takie z białą czekoladą, która świetnie łączy się z pozostałymi składnikami ciasta, a po upieczeniu smakuje obłędnie.
Równie wspaniałym smakiem odznaczają się płaskie brzoskwinie, pochodzące z Chin o pierwotnej nazwie Pantao ("pan"-płaski owoc, "tao"-brzoskwinia). Jej najpopularniejsze odmiany w Polsce to Peento, Saturn, Flateryna, Galaxy i... UFO.:))) Ponieważ jestem maniaczką filmów i książek science-fiction, bardzo mi się spodobały te kosmiczne nazwy w ogrodnictwie. ;) 


A same brzoskwinie płaskie są o wiele bardziej aromatyczne i słodsze od zwykłych, ich miąższ jest bardziej zwarty i dobrze odchodzi od pestki. Podobno mają też orzechowy posmak, ja jednak nigdy nie doszukałam się w nich tego smakowego akcentu... ;) 
Postanowiłam połączyć te wspaniałe owoce z doskonałym ciastem biało-czekoladowym w jedną, smaczną całość. Jak smakowało...?  A jak myślicie? :)


Składniki:
  • 500 g płaskich brzoskwiń, bez pestek, pokrojonych na połowy, a następnie na ósemki
  • 250 g mąki
  • 70 -40g cukru (można w ogóle zrezygnować z niego, gdyż czekolada jest wystarczająco słodka)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 cukier waniliowy
  • 1 cytryna - skórka otarta
  • 2 jajka
  • 100 ml maślanki
  • 120 g rozpuszczonego masła
  • 150 g białej czekolady (rozpuścić w kąpieli wodnej)


    1. Piekarnik nastawiamy na 170°C z termoobiegiem (lub 190°C bez termoobiegu). Formę do muffinek wykładamy papilotkami.
    2. Składniki mokre (poza rozpuszczoną czekoladą!) łączymy dokładnie w jednej misce, składniki suche w drugiej.
    3. Następnie za pomocą miksera szybko i krótko łączymy składniki suche z mokrymi i już mieszając drewnianą łyżką dodajemy na 3-4 razy białą czekoladę. Trzeba to zrobić w miarę szybko, dokładność nie jest wskazana. ;)
    4. Dodajemy owoce do ciasta, mieszamy, nakładamy ciasto do papilotek,  wypełniając nim foremki do 3/4 wysokości.
    5. Wkładamy blaszkę do piekarnika, pieczemy ok. 30 - 40 minut.



    Krupnik Prezydentowej


                             Przepis na krupnik, który robię od lat. Prawdziwy polski krupnik, który smakuje warzywami i kaszą. Bez zbędnych smaków niepotrzebnych przypraw i ziół. Przaśny, ubogi, ale bardzo dobry. Wypróbowany na własnych i obcych dzieciach, które z reguły nie przepadają za tą zupą. ;) Tradycyjny w smaku, ale troszkę nowatorski w wykonaniu, które podpatrzyłam u kogoś z dalszej rodziny i od kogo wiele się nauczyłam w kwestii gotowania.
    U mnie w domu rodzinnym nie jadało się krupniku, we własnej kuchni robię go bardzo często od jakichś 12-tu lat. ;)
    Do ugotowania zupy potrzebujecie max. 40 minut. 


    Składniki:
    • 6 łyżek kaszy jęczmiennej, najlepiej drobnej, ewentualnie średniej 
    • 2 łyżki masła klarowanego lub 1 łyżka masła i 1 oleju
    • 1 litr bulionu drobiowego lub warzywnego (można też po prostu wrzucić 2-3 skrzydełka)
    • 3 średnie ziemniaki
    • 1 mała pietruszka w korzeniu
    • 1 mały kawałek selera
    • 1 cebula
    • 1 marchewka
    •  pieprz, sól do smaku (można dodać łyżeczkę przyprawy typu vegeta, ale niekoniecznie)
    • natka pietruszki 


      1. Kaszę płuczę w garnuszku, 2-3 razy zmieniając wodę.  
      2. Na patelni rozgrzewam tłuszcz i prażę na nim osączoną kaszę, cały czas mieszając, aż ziarenka wyraźnie się podpieką na lekko brązowy kolor - dzięki temu kasza i wywar będą smakować niepowtarzalnie.
      3. Do wrzącego bulionu wrzucam uprażoną kaszę, nastawiam na średni ogień i wrzucam pokrojone w grubą kostkę ziemniaki, w drobną kostkę selera, cebulę i pietruszkę. Gotuję pod przykryciem do miękkości, ok.20-30 minut. 
      4. Na koniec wrzucam startą na tarce jarzynowej marchewkę, przyprawy, gotuję ok. 5 minut.
      5. Rozlewam do talerzy, posypuję natką pietruszki.



      Przepis dodaję do akcji:


      czwartek, 22 września 2011

      Tosty francuskie


                                    Tosty francuskie, które całe dzieciństwo nazywaliśmy w domu "chlebem w jajku", a np. w rejonie Częstochowy spotkałam się z nazwą - "obsmażanki". Z pewnością wielu z Was pamięta taki chlebek z rodzinnego domu, bo to świetna opcja, żeby wykorzystać czerstwe, a nawet suche już pieczywo. Byle by się dało kroić.;)
      I chyba nie jest ważne, jak ten chlebek nazwiemy, ale jak go zjemy! W większości chyba przepisów, z jakimi się spotkałam, chleb w jajku występuje na słodko, a więc w towarzystwie musów owocowych, dżemów, miodu a nawet czekolady.
      Przyznam, że nigdy nie jadłam na słodko tostów francuskich, może kiedyś spróbuję... Moje ulubione to takie z roztopionym żółtym serem, z mieloną ostrą papryką i ketchupem. Może i Wam zasmakują?


      Składniki:
      • 5-7  kromek czerstwego pieczywa (naprawdę nie warto brać świeżego, gdyż wcale nie smakuje lepiej, jest wprost przeciwnie! - u mnie czerstwa bułka, podobna do wrocławskiej) o grubości ok. 1 cm
      • dwa jajka
      • 2 -3 łyżki zimnej wody
      • dobrej, gęstej śmietany
      • szczypta czarnego pieprzu
      • duża szczypta soli
      • 5-7 cienkich plastrów dowolnego żółtego sera
      • ostra papryka w proszku do posypania do smaku
      • klarowane masło do smażenia
      Jajka rozkłócamy z wodą i śmietaną, lekko podbijamy, dosypując soli i pieprzu. Dużą patelnię o grubym dnie rozgrzewamy z tłuszczem, tak by całe dno było równomiernie pokryte cienką warstwą. Szybko zanurzamy kromki chleba z dwóch stron w mieszance jajecznej i kładziemy na gorącą patelnię. Smażymy na średnim ogniu, zaglądając pod spód kromek (trzeba podważyć lekko łopatką lub widelcem) czy się za bardzo nie podpiekają - nie powinny zbrązowieć, tylko lekko się zezłocić. Następnie zmniejszamy ogień na mały, odwracamy kromki, kładziemy ser na gorących wierzchach i przykrywamy patelnię. Smażymy krótko, góra 1-2 minuty, uważając, żeby nie przypalić kromek. Ser nie musi całkowicie się rozpuścić na kromkach, i tak będzie miękki i gorący. podajemy z ketchupem (u mnie własnej roboty) lub z sałatką z pomidorów i szczypiorku. Uwielbiam takie śniadanko. Smacznego!

      środa, 21 września 2011

      Trzeci chleb


                                         To trzeci chleb w mojej piekarniczej karierze. Oczywiście bez drożdży. Jest, tzn. był wspaniały, zjedliśmy połowę jeszcze tego samego dnia. Fantazyjnie popękał, za co absolutnie się na niego nie obraziłam. Ani trochę się nie kruszył i smakował niesamowicie. Co więcej, na drugi dzień smakował bez najmniejszej praktycznie różnicy. Przepis dostałam od Asi Słodkiej Babeczki, a właściwie już mojej znajomej, bo spotkałyśmy się niedawno i przegadałyśmy wiele godzin, a i tak czasu było zdecydowanie za mało! :) 
      Ale za to miałam okazję spróbować tego chleba u Asi w domu i byłam zachwycona jego smakiem. Teraz go upiekłam sama i mówię Wam - upieczcie ten chleb! Przepis polecam szczególnie osobom jak ja początkującym w zmaganiach z chlebem na zakwasie, ponieważ jest bardzo prosty, a chleb pyszny i jestem pewna, że każdemu się uda!
      Aha, muszę się pochwalić, że ten chleb powstał z mojego ususzonego, a następnie reaktywowanego własnego zakwasu! Widzicie, jak ładnie urósł...? ;>


      Przepis cytuję za Asiek:
      Zaczyn:
      • 325ml ciepłej wody
      • 250g mąki pszennej chlebowej (ja dałam pszenną graham)
      • 1/3 szklanki aktywnego zakwasu  żytniego
      Wszystkie składniki wymieszać, przykryć szczelnie i odstawić na całą noc w temperaturze pokojowej.
      Ciasto właściwe:
      • 300g mąki pszennej chlebowej (ja dałam orkiszowej typ 1050)
      • 10g soli
      • cały wcześniejszy zaczyn
      • od siebie dodałam 30 ml oleju kukurydzianego 


      1.  Wszystkie składniki umieścić w misie miksera i wyrobić gładkie, dość luźne ciasto. Wyrabiać ok. 10 minut. Ja nie mam takiego wypasionego miksera i wszystko robiłam ręcznie. ;)
      2. Zrobić kulę, wsadzić do miski i odstawić pod przykryciem na 4 godziny. W tym czasie w godzinnych odstępach wyjąć ciasto z miski, wyrobić  i złożyć( w sumie 3 razy).
      3. Po tym czasie uformować bochenek i wsadzić do oprószonego mąką koszyka do wyrastania chleba, złączeniem do góry. Mój chlebek wyrastał w durszlaku i w nim się piekł. ;)
      4. Odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Będzie to trwało 3-4 h, a może dłużej, gdyż wszystko zależy od mąki, zakwasu i temperatury. Myślę jednak, że nie powinno przekroczyć 6 godzin.
      5. Nagrzać piekarnik do 230°C, na najniższą półkę położyć naczynie z wodą. Chleb piec przez 10 minut w temperaturze 230°C, następnie obniżyć temperaturę do 200°C i piec kolejne 30 minut. Po wyjęciu z piekarnika studzić na kratce. 

      Pasta pomidorowo - paprykowa


                                Taką pastę często robiła nam mama na śniadanie. ;) Dobrze pamiętam jej smak; nie do końca rozdrobniony ser, leciutki smak masła i pomidorów. Bardzo lubiłam takie śniadania. Uwielbienie do past kanapkowych zawdzięczam bez wątpienia tej paście. Pasuje doskonale do każdego pieczywa, także z chrupiącymi, ciepłymi tostami. I można ją przygotować dosłownie w 5 minut, choć oczywiście jak wszystkie pasty do chleba i ta najlepiej smakuje po kilkugodzinnym "leżakowaniu" w lodówce. 


      Składniki:
      • 150 g twarogu półtłustego (u mnie mazurski)
      • 2-3 łyżki mielonego serka śmietankowego
      • 1 duża łyżka masła
      • 1 cebula drobno posiekana
      • 1 duża łyżka kwaśnej śmietany
      • 1/3 szklanki przecieru pomidorowego ( u mnie własnej roboty, ale można wziąć też sok z takich pomidorów w puszce, ewentualnie 3 łyżki koncentratu)
      • 2 łyżki przecieru z papryki lub pasty paprykowej (u mnie węgierska w tubce)
      • 1 płaska łyżka słodkiej papryki w proszku
      • 1 płaska łyżeczka cukru
      • 2-3łyżki siekanej natki pietruszki
      • sól, pieprz, ostra papryka do smaku i wg uznania


        W misce połączyć za pomocą widelca lub robota (na niskich obrotach!) sery, cebulę, śmietanę, przecier pomidorowy i pastę, krótko wyrabiać - powinny zostać wyraźne grudki sera! Dodać przyprawy i natkę, jeszcze raz dokładnie wymieszać. Można jeść od razu, ale lepiej zrobić pastę kilka godzin wcześniej, np. wieczorem i wstawić do lodówki. Smacznego! :)


        wtorek, 20 września 2011

        Pizza wiejska


                                     I znów wspólne gotowanie, a raczej pieczenie (pizzy). Dzisiejszy pomysł zrodził się podczas kolejnej rozmowy z Dominiką. Zgodnie uznałyśmy, że musimy wreszcie razem coś upichcić w wirtualnej kuchni. 
        A dlaczego pizza wiejska? Bo ja i Domi(Domi w Kuchni) poznałyśmy się jakieś pół roku temu na pewnym forum pewnej gry internetowej. Chyba częściej gadałyśmy tam o jedzeniu niż grałyśmy! ;)
        Ponieważ była to gra polegająca generalnie na rolnictwie, sadownictwie i hodowli zwierzyny domowej, chciałyśmy upichcić coś farmerskiego, wiejskiego. I tak wybór padł na pizzę wiejską!

        Do wspólnego gotowania przyłączyły się jeszcze:

        Dzięki, Dziewczyny! :)



        Składniki i wykonanie takie same JAK TUTAJ, różnica polegała jedynie na grubszym cieście, ponieważ do wiejskiej pizzy takie ciasto wydawało mi się odpowiedniejsze. ;)

        Do obłożenia ciasta mieliśmy:
        • paprykę zieloną
        • cebulę czerwoną
        • kiełbasę ( u mnie duża piwna, pokrojona na szerokie paski)
        • pieczarki
        • wędzony boczek
        • ser ( u mnie gouda i ementaler), którym posypuję pizzę w ostatnich 5-8 minutach pieczenia
        oraz przyprawy:
        • majeranek
        • pieprz ziołowy
        • pieprz czarny
        • papryka ostra
        • oregano

          Pizze wstawiłam do gorącego piekarnika (190-200°C) bez termoobiegu, na samą górę i włączyłam funkcję grill. Tak piekłam przez 10 minut. 
          Następnie wyłączyłam funkcję grillowania, przełożyłam pizzę na drugi poziom od dołu i przełączyłam piekarnik na dolną grzałkę. Piekłam kolejne 10 minut. Posypałam pizzę serem i dopiekałam jeszcze 5 minut.



            poniedziałek, 19 września 2011

            Krakersy niezwykłe i kruche


                                                 Lubicie krakersy? Ja bardzo. Te ze zdjęć smakują rewelacyjnie i są sto razy lepsze niż kupione w sklepie. Poza tym domu mogę zrobić sobie takie, jak lubię - ziołowe, pomidorowe, serowe, pikantne... Wszystko zależy od składnika, jakiego dodam do ciasta.
            A ciasto zostało znalezione i oswojone, mało tego - jest bardzo łatwe do wykonania i niezwykle plastyczne. Upieczone pachnie oliwą, ziołami, a swą chrupkość zachowuje nawet następnego dnia.
            Zrobiłam właśnie domowe, pyszne, niezwykłe krakersy, które nie mają sobie równych ani konkurencji!
            Przepis został sprowadzony i sprawdzony z angielskiej strony przez ANNĘ MARIĘ z Kucharni, która zresztą rewelacyjnie pisze, nie tylko o Panu Krakersie. ;) Tam też go znalazłam i podaję dalej.
            Ja również zdecydowałam się na rustykalny kształt krakersów, ale można je wycinać mniejszymi foremkami o dowolnym kształcie.  Odradzam jednak zbyt małe formy, gdyż nie wydobędą prawdziwego smaku.
            I postanowiłam, że krakersy zagoszczą u mnie na stałe.

            Niezwykle kruche krakersy


            Składniki (można podzielić od razu na pół do dwóch misek, otrzymamy wtedy dwa rodzaje krakersów): 
            • 1 3/4 szklanki mąki
            • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
            • 3/4 łyżeczki soli
            • 1/2 szklanki wody (125 ml)
            • 1/3 szklanki oliwy z oliwek (80 ml)
            • gruboziarnista sól morska do posypania

            Poza tym do krakersów włoskich:


            • 1 płaska łyżeczka  bazylii
            • 1 płaska łyżeczki oregano
            • 4 łyżki przecieru pomidorowego (ja użyłam świeżego, ale może być taki z puszki, lub po pomidorach w puszce, w ostateczności rozcieńczony wodą koncentrat pomidorowy)
            • szczypta pieprzu czarnego
            • 2 łyżki drobno startego parmezanu

            Do krakersów naturalnych lub ziołowych:
            • 1/2 płaskiej łyżeczki rozmarynu, cząbru lub ziół prowansalskich
            • szczypta pieprzu (można pominąć)
            • czarnuszka do posypania zamiast lub z solą 



              1. Składniki dzielimy na pół i wyrabiamy dwa rodzaje ciasta -do jednego dodajemy rozmaryn, zioła lub cząber i pieprz, do drugiego parmezan, bazylię, oregano i przecier pomidorowy (lepiej nie używać koncentratu, ewentualnie rozrobić go wodą). 
              2. Krótko wyrabiamy każde ciasto, do połączenia składników i uzyskania elastycznej, lśniącej kuli; mnie zajęło to ok. 5-7 minut. 
              3. Piekarnik rozgrzewamy do 190°C.
              4. Każdy rodzaj ciasta ponownie dzielimy na pół (resztę zawijamy w folię spożywczą, żeby nie obeschło) i rozwałkowujemy bardzo cieniutko, podsypując lekko mąką. 
              5. Wykrawamy kształty foremkami lub zostawiamy duży placek, taki też jest świetny, można go później wdzięcznie połamać. Można też zrobić takie jak ja i Anna Maria, wielkości talerzyka do filiżanki, dowolność jest jak najbardziej wskazana - parafrazując modny obecnie, pretensjonalny slang - personalizujemy kształt krakersa ;) 
              6. Surowe krakersy przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, posypujemy solą morską lub czarnuszką, można lekko docisnąć przeprawy do placków. 
              7. Pieczemy bez termoobiegu, ok. 8-12 minut, trzeba pilnować, żeby krakersy się nie przypaliły lub osiągnęły taki stopień zbrązowienia, jaki lubimy.

              sobota, 17 września 2011

              Sok pomidorowy


                                           Bardzo lubię sok pomidorowy, a szklanka takiego soku własnej roboty w niczym nie przypomina koncetratowego w smaku soku z kartonu. Bez dodatku wody, polepszaczy smakowych, z pomidorów, które wyrosły na sandomierskiej ziemi... 
              Zrobiłam sok-bazę, który będę mogła po otwarciu doprawić dowolnie, ząbkiem czosnku, sosem tabasco, octem balsamicznym lub szczyptą chili. Zróbcie sobie chociaż parę słoików, póki są pomidory! ;)

              Domowy sok pomidorowy


              Składniki:
              • 5 kg dojrzałych pomidorów
              • sól (ja dałam 2,5 łyżki na 5 kg , ale wszystko zależy od smaku pomidorów)
              • cukier (u mnie 1,5 płaskiej łyżki, podobnie jak z solą, trzeba doprawić wg uznania lub nie dawać wcale)

              Pomidory sparzyłam, obrałam ze skórki, pokroiłam na kawałki, wrzuciłam do dużego garnka o grubym dnie, dusiłam na niewielkim ogniu ok. 60 minut, następnie przetarłam przez sito, postawiłam sok na ogniu, zagotowałam i doprawiłam. Gotowałam kolejne 5 minut, gorący wlewałam do wyparzonych słoików i ustawiałam do góry dnem na ściereczce do całkowitego ostygnięcia.


              Przepis zgłaszam do akcji: 

              piątek, 16 września 2011

              Penne z paprykowymi klopsikami i suszonymi pomidorami

                                 
                            Kilka tygodni temu została mi niewielka ilość mięsa mielonego, ale za mało na kotlety czy sos bolognese, a w słoiku ostatnie połówki suszonych pomidorów - jeszcze tych kupionych, bo już zrobiłam własne! Miałam za to sporą ilość penne, kupionego w promocji. 
              I tak po chwili namysłu powstał w Monachium (za sprawą Polki!) naprawdę świetny (jak się okazało) i zupełnie włoski makaron. ;) 

              Penne z klopsikami i suszonymi pomidorami


              Składniki:
              •  250 g makaronu penne
              • 2 łyżki oliwy z oliwek do smażenia
              • 2 ząbki czosnku
              • 5-6 połówek suszonych pomidorów marynowanych w oliwie
              • 50-70 g słodkiej śmietanki, 30%
              • kilka gałązek świeżego tymianku
              • 1 łyżeczka ziół prowansalskich
              • 2-3 łyżki siekanego cienkiego szczypiorku
              • tarty parmezan

              KLOPSIKI
              • 100-150 g mięsa mielonego wołowego
              • 50 ml zimnej wody
              • 1 szalotka
              • 1 łyżka pasty paprykowej (lub dwie łyżki słodkiej papryki w proszku)
              • 1 łyżka ajvaru
              • 1 płaska łyżeczka ostrej papryki w proszku
              • 1/2 płaskiej łyżeczki płatków chili
              • 1 płaska łyżeczka pieprzu ziołowego
              • pieprz, sól do smaku 
              • mąka do obtaczania klopsików
              • oliwa do smażenia lub klarowane masło 
               

                1. Mięso wyrobiłam z wodą, szalotką startą na drobnych oczkach tarki i resztą składników, odstawiłam na 15 minut. W tym czasie ugotowałam makaron al dente, odcedziłam dokładnie, przełożyłam z powrotem do garnka w którym się gotował.
                2. Formowałam malutkie klopsiki, o średnicy 1,5 cm i obtaczałam w mące.
                3. Rozgrzałam mocno sporo tłuszczu na patelni, tak żeby klopsiki były prawie do połowy w nim zanurzone i smażyłam na większym ogniu po ok. 2-3 minuty z każdej strony, wyjęłam na papierowy ręcznik i dokładnie osączyłam z tłuszczu.
                4. Na dużej patelni podsmażyłam na złoto posiekany czosnek, wrzuciłam suszone pomidory, pokrojone na małe kawałeczki, chwilkę smażyłam mieszając, wlałam śmietanę, dodałam zioła i listki tymianku, doprowadziłam do wrzenia, gotowałam 3 minuty.
                5. Dodałam makaron, klopsiki i dusiłam dokładnie mieszając, aby cały sos pokrył makaron. Doprawiłam do smaku solą i pieprzem, posypałam siekanym szczypiorkiem i parmezanem.
                Podawałam z surówką z cykorii w winnym sosie.

                Kimchi Stir - Fry

                                       
                                   Przepyszny koreański prażony ryż z kapustą kimchi i warzywami. Obowiązkowo obsypany prażonymi jasnymi i czarnymi ziarnami sezamu. Prawdziwa feeria smaków w jednej potrawie, niezwykle prostej w przygotowaniu,  trzeba tylko wcześniej zrobić pastę-bazę i mieć gotowe kimchi. Przepis na kimchi podawałam TUTAJ, a pastę możecie zrobić sami z poniższego przepisu lub kupić w sklepie azjatyckim gotowy fix. Obowiązkowa pozycja dla osób, które kochają kuchnię wschodnią.

                Koreański prażony ryż z kimchi


                Składniki pasty:
                • 1 szalotka
                • 1 papryczkachili czerwona
                • 2-centymetrowy kawałek świeżego imbiru
                • 1 ząbek czosnku
                • 3 łyżki oleju sezamowego
                • 2 łyżeczki sosu sojowego
                • 1 łyżka pasty miso (można pominąć)
                • 1 łyżeczka pasty krewetkowej
                • 1 łyżka pasty sezamowej (można pominąć)
                • 1 łyżka octu ryżowego lub octu ciemnego balsamicznego
                • 2 łyżki soku z kimchi lub z kapusty kiszonej
                • 1/2 łyżeczki soli
                 Szalotkę, imbir, papryczkę i czosnek posiekać, wrzucić do moździerza, rozbić na papkę i połączyć z pozostałymi składnikami, dokładnie wymieszać, odstawić. Można też zwiększyć proporcje i zmiksować wszystko w blenderze. Pastę można przechowywać ok. 6-u tygodni w lodówce w zamkniętym słoiczku.


                Składniki potrawy:
                • cała pasta-baza (ok. 40-50 g)
                • 400 g ryżu jaśminowego
                • 2 łyżki oleju kukurydzianego lub innego do smażenia o neutralnym smaku
                • 100 g piersi kurczaka
                • 50 g kimchi z sokiem
                • 1 cebula
                • 1 marchewka
                • 1/2 małej cukinii
                • 1/2 czerwonej papryki
                • 4-5 łyżek ziaren jasnego i 1 łyżka ziaren ciemnego sezamu,
                • posiekany szczypiorek, zielona kolendra
                • schłodzone kimchi w małych miseczkach jako dodatek do gotowego ryżu 
                 1. Ryż ugotować w tzw. dużej wodzie na półtwardo", odcedzić i pozostawić na siecie, aby dobrze się odsączył.
                2. Na dużej i głębokiej patelni lub w woku uprażyć ziarna jasnego sezamu, uprażone przełożyć do małej miseczki.
                3. rozgrzać olej. Wrzucić cebulę, podsmażyć na dużym ogniu, wrzucić kurczaka, smażyć krótko do lekkiego zrumienienia, dorzucić warzywa, podsmażyć minutę, dorzucić kimchi, również podsmażyć cały czas mieszając.
                4. Dodać pastę, mieszając rozprowadzić na warzywach i mięsie, smażyć 2-3 minuty.
                5. Dodać ryż, smażyć mieszając jeszcze kilka minut. 

                UWAGA: Od momentu wrzucenia cebuli cały etap smażenia nie powinien przekroczyć 10-12-u minut! Wok lub patelnia powinny być dobrze rozgrzane, ogień podczas smażenia dość duży.  Trzeba też przez cały czas mieszać, najlepiej za pomocą szerokiej, drewnianej łopatki do ryżu.

                6. Rozłożyć na talerzach, obficie obsypać jasnym i ciemnym sezamem, zieloną cebulką i zieloną kolendrą. Podawać z kimchi i resztą ziaren sezamowych.