Szarlotka, która już w trakcie przygotowywania została skazana przez mnie na zostanie zakalcem, miała się nie udać - musiałam dorabiać ciasto, bo jego ilość okazała się niewystarczająca na moją tortownicę, kosztowała mnie sporo nerwów i czasu (ciasto nie chciało się rozsmarowywać, ba! nie chciało nawet odkleić się od łyżki!), a na koniec pieczenia miałam na dnie piekarnika piękną, grubą plamę spalenizny, która krótko była jeziorem soku jabłkowego. Te wszystkie symptomy świadczyły według mnie niezbicie, że z tego ciasta nic zjadliwego nie wyjdzie.
Myliłam się. Ciasto wyszło wspaniałe, pięknie się upiekło, wyrosło, pokrywając wnętrze drobnymi, głębokimi dziurkami, a wierzch połyskiwał złociście smakowitą skorupką z prażonymi słupkami migdałów.
Warstwy cynamonowych, słodko-kwaśnych jabłek między warstwami puszystego, aromatycznego ciasta, a wierzch chyba najładniejszy ze wszystkich moich dotychczasowych szarlotek. To ciasto idealne, a takich, jak wiadomo nie robi się szybko i łatwo. ;) Dlatego z całą pewnością szarlotkę żydowską będę powtarzać.Przepis, z moimi z niewielkimi zmianami, pochodzi z książki "Kuchnia żydowska" Elizabeth Wolf-Cohen.
Składniki (na tortownicę Ø22-23 cm):
- 225 g mąki
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- 140 g miękkiej margaryny + do wysmarowania tortownicy (dałam masło)
- 140 g cukru (dałam 110) +3-4 łyżki do posłodzenia jabłek oraz do posypania wierzchu
- 2 jajka o temperaturze pokojowej, lekko roztrzepane
- 1 łyżeczka esencji waniliowej (dałam ekstrakt)
- 1 kg kwaśnych, winnych jabłek obranych i bez gniazd nasiennych,
- starta skórka z cytryny
- sok z całej cytryny
- 30 ml rumu, winiaku, brandy lub innego wysokoprocentowego alkoholu
- płatki lub słupki migdałowe
- skórka z 1 pomarańczy
- sok z 1/2 pomarańczy
1. Jabłka zetrzeć na szatkownicy lub pokroić w cienkie plasterki, przełożyć do niemetalowej miski, posypać 1/2 łyżeczki cynamonu, dodać alkohol, skórkę i sok z pomarańczy, posłodzić trzema lub czterema łyżkami cukru (lub wg uznania) i odstawić. Piekarnik nagrzać do 160°C. Tortownicę natłuścić masłem, wyłożyć (przynajmniej dno) papierem do pieczenia i ponownie natłuścić.
2. Margarynę utrzeć z cukrem do białości (ok. 5 minut), dodawać po łyżce roztrzepane jajka i za każdym razem dokładnie miksować. Do ubitej masy dodać mąkę przesianą z proszkiem do pieczenia i resztą cynamonu. Wymieszać delikatnie drewnianą łyżką (masa będzie dość gęsta, ale ładnie się połączy). Jabłka wymieszać w misce, zlać sok.
3. Nałożyć cienką warstwę ciasta na dno tortownicy (ja robiłam to za pomocą dwóch łyżek i nakładałam kupki ciasta jedna obok drugiej), na to połowę jabłek, następnie kolejną cienką warstwę ciasta (to będzie bardzo trudne, bo ciasto klei się bardzo do jabłek) i resztę jabłek - ostatnią warstwę powinno stanowić ciasto; jeśli zostało go za mało, wystarczy, jak położymy łyżeczką kleksy ciasta pomiędzy jabłkami w kilkunastu miejscach.
4. Ciasto posypać z wierzchu migdałami i cukrem, wstawić do nagrzanego piekarnika na środkową półkę i piec min. 1 godzinę i 15 minut. Po tym czasie wyciągamy lub ewentualnie dopiekamy jeszcze 15 minut.
5. Upieczone ciasto powinno być złote i ładnie wyrośnięte. Po wyjęciu z piekarnika zostawić ciasto w blaszce i na kratce studzić 10 minut. Następnie ściągnąć obręcz tortownicy i zostawić do całkowitego przestygnięcia. W żadnym razie nie kroić ciepłego! Podawać z gęstą kwaśną śmietaną, posypaną cukrem lub cynamonem.
Kasiu ciasto cudne!!!! ale jak tu wytrzymać i nie ukroic cieplego :)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam szarlotki :)
OdpowiedzUsuńmysle ze to bedzie ten jabłecznik który upieke w przyszłą sobotę ;)
OdpowiedzUsuńZapisuję przepis, bo zapowiada się znakomicie :)
OdpowiedzUsuńPrezentuje się bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńWygląda zachwycająco:)
OdpowiedzUsuńWspaniale wygląda ta szarlotka. Sięgnęlabym po kawałeczek:)
OdpowiedzUsuńMnie to najbardziej kuszą te słupki migdałów na wierzchu;) Pysznie wygląda, przepysznie!
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczne ciasto, lubię ciasta zwłaszcza te z dodatkiem migdałów,
OdpowiedzUsuńCzyli mamy dziś obie dzień szarlotkowy;-) Bardzo apetyczna!
OdpowiedzUsuńWygląda genialnie, więc aż ciężko uwierzyć, że szarlotka jest po przejściach :D
OdpowiedzUsuńPani Prezydentowa stoczyła taką batalię o ciasto, a efekt końcowy znakomity, zrobię a co ! :)
OdpowiedzUsuńI nawet przez myśl by mi nie przeszło żeś taki bój stoczyła ,bo wygląda cudnie i bardzo apetycznie:)Kasik zakwas do mnie nie dotarł chyba go przechwycili gdzieś po drodze:(
OdpowiedzUsuńKolejny pomysł na cudowną szarlotkę!
OdpowiedzUsuńAż się wierzyć nie chce, że tyle przygód z nią było :)
OdpowiedzUsuńWspaniała!
Jejku, wygląda cudownie! :)
OdpowiedzUsuń