Och, jak ja się cieszę. że niedługo sezon ogórkowy! Nagromadziłam piękną ilość słoików i teraz tylko czekam na ogórki. A zapowiadają się całkiem nieźle, bo z Maminego Ogródka, dotkniętego i w tym roku klęską urodzaju. Pewnie też i jakieś dokupię, bo mam mnóstwo pomysłów na ogórki w occie, moje ulubione i zamierzam zapełnić połowę spiżarni słoikami z ogórkami.
Ale na razie sezon raczkuje, a w tym czasie wiadomo, najlepsze są ogórki małosolne. Poniższy przepis gwarantuje małosolne ogórki jędrne, nie do końca ukiszone (takie z zielonym środeczkiem), pikantne, naprawdę "małosolne" i musujące. Ogórek małosolny jak dla mnie musi być obowiązkowo "zgazowany" czy też musujący: jeśli taki nie jest, to po prostu nim wzgardzę i na pewno nie nazwę - małosolnym. Za kilka dni się okaże, ale jak dotąd ten przepis mnie nie zawiódł.
Wypróbujecie?Składniki (na 3l ceramiczny saganek):
podaję orientacyjnie, każdy wie jak bardzo czosnkowe lub słone ogórki lubi
- 1,5 - 2 kg ładnych, niewielkich ogórków
- kawałek (ok. 10 cm) korzenia chrzanu
- ok. 2 l wody, przefiltrowanej (!)
- 3-4 łyżki soli, najlepiej kamiennej
- 2 łyżeczki ziaren gorczycy
- 1-2 duże główka czosnku
- koper (wiązka - łodygi i pęczek)
- kilka liści dębu, czarnej lub czerwonej porzeczki, winogron (opcjonalnie)
1. Ogórki dobrze jest mieć z pewnego źródła, czyli tzw. niepryskane, świeże, najlepiej zerwane tego samego lub poprzedniego dnia. Naczynie powinno być ceramiczne, szklane lub kamionkowe, absolutnie nie metalowe, drewniane też nie bardzo się nadaje. Wodę należy przefiltrować, żeby zawierała jak najmniej wapnia, ostatecznie możemy użyć nisko zmineralizowanej niegazowanej wody mineralnej, o obniżonej zawartości sodu i wapnia.
2. Wodę z solą doprowadzamy do wrzenia, całkowicie studzimy. Ogórki dokładnie myjemy, osuszamy, garnek kamionkowy, słoik lub naczynie w którym będziemy kisić ogórki sparzamy, osuszamy. Na dnie naczynia układamy warstwę kopru, ząbków czosnku, liści i chrzanu. Wsypujemy jedną łyżeczkę gorczycy. Układamy na tym warstwę ogórków, czynności powtarzamy, nie żałując kopru, czosnku i chrzanu.
3. Na koniec zalewamy wszystko zimną wodą z solą, dodajemy resztę gorczycy, przykrywamy garnek talerzykiem o średnicy nieco mniejszej niż średnica garnka lub naczynia (powinien być lekko zanurzony w wodzie), obciążamy kamieniem lub moździerzem, w każdym razie czymś ciężkim tak, żeby ogórki znalazły się pod powierzchnią wody i nie wypływały.
Przykrywamy wszystko złożoną na pół ściereczką i odstawiamy naczynie w zaciszne, ciemne i chłodne miejsce w kuchni. U mnie w domu rodzinnym takie miejsce od zawsze było pod stołem :)
4. Czas oczekiwania jest zależny od temperatury, podczas upałów ogórki można już jeść po 2-3 dniach, im dłużej czekamy, tym bardziej słone i ukiszone będą ogórki, choć prawdę mówiąc nigdy nie doczekały u mnie tego stanu... Znikały wręcz błyskawicznie.
Moim zdaniem najlepsze są po 4-ch dniach, jeszcze nie ukiszone, ale już musujące. Z wyraźnym akcentem czosnku i kopru, pikantne od chrzanu...
Uwielbiam je do chleba z pasztetem! :)
Uwielbiam. Są najlepsze pod słońcem. Też zrobię.
OdpowiedzUsuńPs. Dziękuję Ci za odwiedziny na blogu, ja jestem ostatnio bardzo rzadko na blogach, dlatego też i u Ciebie mnie mało, ale nie zapomniałam. :) Uściski :*
Jenyyy Kasiek a gdzies Ty była ? ???
OdpowiedzUsuńa ogórki z pewnoscia mniami :)
takiego przepisu szukałam :)
OdpowiedzUsuń