Bardzo lubię piec ciasteczka podczas Adwentu, ta czynność idealnie wpisuje się według mnie w ten czas radosnego oczekiwania... Napiekłam już sporo w tym roku, niektóre nawet dwu- trzykrotnie, gdyż jakoś dziwnie znikały. Kto chociaż raz piekł ciasteczka wie, że mają one przedziwną tendencję do znikania, przy czym znikanie to jest na tyle tajemnicze, że nikt z domowników zupełnie NIC o tym NIE WIE... U mnie poza mną w domu jest tylko jeden domownik i on oczywiście też nigdy nie ma pojęcia co się stało, że połowa pełnego pojemnika zniknęła z dnia na dzień. No cóż, zostawmy to bez odpowiedzi i nie doszukujmy się zbytnio przyczyny i winnego znikania. Ustalmy raz na zawsze, że ciastka znikają i już. Taką mają naturę. ;) A tygryskowe ciasteczka ukryłam bardzo głęboko, kiedy je zrobiłam. A to dlatego, że piekłam pierwszy raz i chciałam się przekonać, jak będą się przechowywać. Udało się i już mogę powiedzieć, że stały się bardzo kruche i miękkie, nabrały jeszcze bardziej migdałowego aromatu.
Chyba się nie zdziwicie, że po prostu MUSIAŁAM je upiec, kiedy je zobaczyłam! :) A dedykuję je pięciu prawdziwym Ciasteczkowym Potworom: Kajtkowi, Tymkowi i Nikodemkowi (Potworkom Siostry Prezydenta - Kasi) oraz Ignasiowi i Marysi (Potworkom Brata Prezydentowej - Radka). Mam nadzieję, że będę miała okazję, wręczyć im je osobiście w te święta. ;) O ile znów nie znikną w tajemniczych okolicznościach! :D
Ciasteczka pochodzą z książki Patrika Jarosa pt.: "Die Weihnachtsbäckerei - Die besten Rezepte für Plätzchen, Stollen und mehr".
Składniki:(na około 45 sztuk)
- 175 g cukru pudru (dałam 130 g)
- 300 g zimnego masła
- 2 białka
- duża szczypta soli
- skórka starta z połowy cytryny
- 5 kropli aromatu z gorzkich migdałów
- 435 g mąki
- 25 g kakao
- 125 g całych migdałów w skórce
1. Cukier puder przesiać do miski. Masło posiekać i zagnieść z cukrem. Dodać białka, sól, aromat migdałowy i skórkę cytrynową, ponownie zagnieść. Ciasto podzielić na połowy; do jednej dodać 225 g mąki, zagnieść i krótko wyrobić. Do drugiej połowy dodać kakao i 210 g mąki, również krótko wyrobić. Oba ciasta zawinąć oddzielnie w folię i wstawić do lodówki na całą noc (ja robiłam rano i chłodziłam 6 h).
2. Po schłodzeniu ciasta, rozwałkować je na 2 mm i podzielić na paski ok. 5-6 cm. Układać na przemian ciemne i jasne paski - jeden na drugim, tworząc jakby sztabę; co 3 warstwy układać na paskach równolegle migdały w odstępach ok. 2-3 cm. Przykrywać kolejnym paskiem. Czynności powtarzać do wyczerpania pasków ciasta (paski ciasta układałam na folii spożywczej, żeby łatwiej je było ściągać).
3. Powinien wyjść długi, prostokątny sześcian, który należy delikatnie rozwałkować, dosłownie tylko "tam i z powrotem", żeby migdały ułożyły się w cieście - ja przewałkowałam też bardzo lekko po bokach. następnie delikatnie zawijamy sześcian w folię i wkładamy na 2 h do zamrażalnika, najlepiej tam, gdzie mamy najwyższą temperaturę, jeśli mamy tylko jedną komorę, po godzinie możemy wyciągnąć ciasto. Powinno być wyraźnie zmrożona, ale nie na kamień! Piekarnik rozgrzewamy do 185°C.
4. Odwijamy do 1/3 ciasto z folii i bardzo ostrym (!) nożem kroimy ciasto z węższej strony na plastry ok. 1 cm. Od razu kładziemy plastry na wyłożoną papierem blachę, pieczemy ok. 12-15 minut, uważając, żeby się nie spiekły, bo nie będzie ładnego efektu pasków tygrysa! ;) Studzimy na kratce a całkiem zimne wkładamy do szczelnego pojemnika lub puszki.
cudności!!! ale mi się podobają - chyba zrobię!
OdpowiedzUsuńsuper wygladają...:)))
OdpowiedzUsuńDawno nie widziałam tak cudownych ciasteczek !!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTAK! Ciasteczka znikają w niewyjaśnionych okolicznościach!! U mnie też! Kasiu, one są cudne!! Bardzo mi się podobają, ja też uwielbiam piec ciastka w tym czasie więc jak zdążę, to zrobię jeszcze przed świętami, a jak nie to i tak zrobię potem:)
OdpowiedzUsuńPrześliczne!
Tak, tak... Bo to jest to co tygryski lubią najbardziej:) Musimy wypróbować:)
OdpowiedzUsuńbardzo fotogeniczne :)
OdpowiedzUsuńDzięki Wam, Dziewczyny! Są trochę pracochłonne, ale jak widać opłacało się trudzić! ;)
OdpowiedzUsuńAleż mają cudowne wzorki! Po prostu bombowe! :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądają :) szkoda tylko, że nie ma zdjęciowego instruktażu zwijania ;)
OdpowiedzUsuńNo i mnie masz Kasiu! To wygląda jak dzieło sztuki. Wypróbuję przepis i to w najbliższym czasie;)
OdpowiedzUsuńNo nie! Co za ciastka! Rewelacyjny pomysł - już wiem, co jutro będę piekła z Synkiem!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
absolutnie piękne i absolutnie obezwładniające!
OdpowiedzUsuńpięknie Ci wyszły naprawdę!! :D
Ale one sa śliczne!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne ciasteczka. !:))
Rewelacja, kolejny przepis na ciasteczka, które muszę koniecznie wypróbować :-) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWcale sie nie dziwie, ze musialas. No i zarazilas mnie tym "muszeniem": teraz na mnie pora :)
OdpowiedzUsuńKasiu ciasteczka mnie zachwyciły:) Mam pytanie czy białka jajek dodaje się ubite, czy nie ?
OdpowiedzUsuńcudowne te ciasteczka, muszę je zrobić z synkiem:)
OdpowiedzUsuńSue, Malwina, Anna-Maria, Nika, Majana, Manoria, Maggie, Ewa, Jolanta - bardzo, bardzo Wam dziękuję i polecam zrobić! ;) Są bardzo ciekawe w smaku i bardzo dekoracyjne.
OdpowiedzUsuńZauberi - niestety, robiłam je wieczorem, zdjącia wychodzą wtedy paskudne, ale wstawię niedługo, gdyż zamierzam je powtórzyć! ;) Mogę wysłać Ci za to mailem zdjęcia z mojej książki, pozdrawiam! ;)
Ewasmaczniutkie - nie, białek nie trzeba ubijać. ;) Pozdrawiam serdecznie! ;)
Ale piękne!:-)
OdpowiedzUsuńCudo!!!! :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wygladają te ciasteczka, śliczne!
OdpowiedzUsuńKasiuuuuuuu są pieknościowe,ja chcę takie zrobić tylko nie poniemaju jak to układać muszę się dokładnie wczytać ,czemuś obrazkowo nie pokazała ja jakaś niegramotna ostatnimi czasy:))Prezydent powinien zatrudnić detektywa skoro nie wie jak to się dzieje że giną:))Pozdrawiam Was serdecznie:)
OdpowiedzUsuńale piękne!
OdpowiedzUsuńKasiu :) po prostu są przepiękne...
OdpowiedzUsuńmam taką straszną ochotę na ich przyrządzenie
ale wiem, że mi pewnie takie nie wyjdą i tylko będę się złościć ;)
Marty
piękne!!! absolutnie piękne!!!
OdpowiedzUsuńPrzeurocze! :D
OdpowiedzUsuńKasiu bardzo Ci dziękuję za pomoc, upiekłam ciasteczka i może nie prezentują się tak pięknie jak Twoje, ale są pyszne. Dzisiaj również znajdą się na moim blogu.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńManoria, wspaniale! ;) Bardzo, bardzo się cieszę! :)
OdpowiedzUsuńKasiu i ja również bardzo dziękuję za te przepis :) Ciasteczka wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńUrtica, nie ma za co, fajnie, że się udały i smakują! ;))
OdpowiedzUsuńDołączam się do "ochów" i "achów" bo faktycznie są superaśne :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają, chętnie skorzystam z przepisu
OdpowiedzUsuńZrobiłam ..ale moje nie wyszły takie piękne jak Twoje..
OdpowiedzUsuńdzisiaj je zrobię :D
OdpowiedzUsuńładniejszych domowych ciasteczek w życiu nie widziałam, więc oczywiście musiałam je upiec:)) Wyszły prawie tak ładne jak Pani, tylko strasznie twarde, ugryźć się ich nie dało... Za długo wyrabiałam, piekłam czy taki ich urok?;)) A może te białka zamienić na żółtka? Sama już nie wiem...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że ciasteczka się podobają! ;) Moje nie wyszły twarde, raczej kruche, przechowywałam je dość długo w szczelnym pojemniku i też nie stwardniały, niewiele też zmiękły. Właściwie ich twardość/kruchość nie uległa zmianie. Myślę, że zbyt długie wyrabianie mogło wpłynąć negatywnie na kruchość, jak to z ciastkami bywa. ;) Pieczenie można w zasadzie wykluczyć, gdyż zbyt długo trzymane w piekarniku ściemnieją i paski nie będą tak efektowne. Powiedziałabym więcej, gdybym widziała zdjęcie... Pozdrawiam! ;)
UsuńJakie słodziaki!! Zrobimy :)
OdpowiedzUsuńwyglądają zachwycająco :) na pewno skorzystam z przepisu :)
OdpowiedzUsuńAle cudowności! :) Przepięknie się prezentują!
OdpowiedzUsuńRewelacyjne!! Muszę zrobić synkowi na nadchodzące urodziny - tygryskowe, że hej!!
OdpowiedzUsuńwow, piękne! i na pewno smaczne :)
OdpowiedzUsuńNajpiekniejsze ciastka, jakie do tej pory widziałam! Teraz ja musze je zrobić :))) Na razie nie bardzo wyobrażam sobie to "warstwowanie", ale może jakoś to ogarnę ;)
OdpowiedzUsuńDziekuje za przepis!