Jak powszechnie wiadomo ;) ziemniaczki to moje ulubione jedzenie i nie umiałabym z nich zrezygnować nigdy przenigdy, no chyba że w kwestii zagrożenia życia a i wtedy byłabym wielce nieszczęśliwa. Na kartofelka ochota mi nie mija nawet po ogromnym obiedzie, a ze słodyczy też najbardziej lubię ziemniaki.
A teraz do rzeczy; chciałam zrobić takie pieczone w folii kartofle z pieca, jakie sprzedają na każdym jarmarku bożonarodzeniowym w Niemczech, a którym nigdy nie umiem się oprzeć - uwielbiam je szczególnie z twarożkiem szczypiorkowym lub czosnkowym. Na jarmarkach przygotowują je w wielkich żeliwnych piecach i szczególnie w mroźny dzień, jedzone na dworze i popijane grzanym winem smakują takie ziemniaki naprawdę wyjątkowo - kto jadł, ten wie o czym mówię.
Oczywiście ja dysponuję jedynie piekarnikiem elektrycznym i miałam zamiar skorzystać z termoobiegu, zawijając całe kartofle w skórce w folię aluminiową. Jednak ten i ten przepis, a szczególnie to zdjęcie zaważyło o losie moich pięciu kartofli, które najpierw się podgotowały, później zostały nacięte, natarte solą i naszpikowane czosnkiem, następnie wylądowały w piekarniku i krótko mówiąc - upiekło się im. Konkretnie skórka. Na złoto.
Składniki:
- 5 dużych, najlepiej podłużnych kartofli
- 5-6 ząbków czosnku
- zioła suszone - koperek, tymianek, zioła prowansalskie (świeże mogłyby się bardzo przypalić)
- sól, pieprz o smaku
- oliwa z oliwek do smażenia
1. Ziemniaki wyszorować szczoteczką do jarzyn, kilka razy nakłuć niezbyt głęboko wykałaczką; 3-4 razy.
2. W garnku zagotować wodę, wrzucić ziemniaki i gotować ok. 20 minut. Wyjąć, osuszyć i odstawić na 10 minut. Piekarnik nagrzać do 200-210°C. Czosnek pokroić w niezbyt cienkie plasterki.
3. Ziemniaki poprzecinać, ale nie do końca, pozostawiając ok. 1-1,5 cm nieprzeciętej powierzchni, równomiernie co 5-6 mm - jak na zdjęciu. Natrzeć ziemniaki solą i pieprzem, także między plasterkami (ostrożnie, żeby ziemniaki pozostały w całości), powtykać między nie plasterki czosnku, wciskając je tylko do powierzchni ziemniaka. Posypać suszonymi ziołami, skropić oliwą, wstawić do gorącego piekarnika.
4. Piec 30-40 minut, po tym czasie włączyć termoobieg i podpiec jeszcze 10 minut, ewentualnie można przestawić piekarnik na funkcję grill i przełożyć ziemniaki na 10 minut na najwyższą półkę w piekarniku.
Podawać z sosem czosnkowym, jogurtowym, posypane żółtym serem lub do chili con carne. Smacznego! ;)
wiem,uwielbiam takie ziemniaki i jutro sie wybieramy na swiateczny bazar:)
OdpowiedzUsuńTwoje wygladaja bardzo apetycznie-czuje je az tutaj:)
Przepysznie wyglądają takie ziemniaczki! Idealne do różnych dań :)
OdpowiedzUsuńmmmnnniam piękne, też takie robię (nazywają się ziemniaki hasselback)..
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny! ;)
OdpowiedzUsuńMaja Conn - o, dzięki,nie wiedziałam, że one się tak nazywają! ;)
a ja piekę surowe, najlepiej nacina się kładąc ziemniaka na łyżce drewnianej :)
OdpowiedzUsuńzrobię sobie jutro jednego takiego ziemniaczka i zjem po kryjomu :)
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda i te zioła....
pozdrawiam i zapraszam do mnie!
mniammm, fajne te ziemniaczki:)
OdpowiedzUsuńKasiu, przedwczoraj przelatywałam nad Monachium i wygląda na to, że gdy leciałam nad Twoim miastem, przesłałaś do mnie dobre fluidy, bo wygrałaś u mnie kalendarz Dilmah. Co ciekawe, karteczka z Twoim nickiem była pierwszą, którą wyciągnęłam. Dodam, że losowanie przeprowadziłam rzetelnie - wiele razy przemieszałam złożone na 4 karteczki z ukrytymi w środku nickami i adresami mailowymi. Dziękuję serdecznie za udział w konkursie i gratuluję wygranej. Twój adres mailowy podam organizatorowi, który prześle nagrodę.
OdpowiedzUsuńHaniu - Hurra! Ale się cieszę! Dziękuję! ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wygranej ,piękny ten kalendarz.A nastepnym razem to Hania mogłaby nad moim niebem latać:))) Co do ziemniaczków to ja tez pyra jestem a ten się pięknie prezentuje jak bochenek pokrojony:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te ziemniaki i mam do nich sentyment...były jednym z pierwszych przepisów jakich się nauczyłam w mojej mozolnej kulinarnej karierze;p
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają bosko!!!
Kasiu na Twoich zdjeciach , nawet ziemniaki (ktorych nie darzę wielką sympatią i szczerze mówiac staram się ich nie jesć) wyglądają przepięknie...
OdpowiedzUsuńco do mojego naszyjnika to napisałam, że muszę popracować nad zapięciem myślałam o srebrnym łańcuszku ;) dziękuję za sugetię...i zapraszam do przeczytania posta o Maroko jutro podam mój przepis na tadżin
Marty
http://bemymusthave.blogspot.com/
O tak, ja też uwielbiam pieczone ziemniaki. A do tego sos czosnkowy. Mniam.
OdpowiedzUsuńnie ma za co Kasiu :)) pozdrawam
OdpowiedzUsuńKasiu niby zwykłe ziemniaki a jak mogą wyglądać i smakować mmm :-) ZIEMNIAKI GÓRĄ !!!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś jak bylismy jeszcze łepkami (mieszkałam na wsi) to babcia parowała na dworze cały ogromny parnik dla świń (śmiesznie to brzmi,ale prawda)Po uparowaniu wołała nas żeby sobie wziąć po parę zanim je utłucze.To wtedy sobie wybieralismy,kroilismy na pół smarowalismy swojskim masłem do tego surowa cebula i to był dopiero full wypas mniam,mniam pamietam to do dziś :-)
Pozdrawiam :-)
O rany! Jakie cudne!! Takiego ziemniaka zjadłabym z wielgachną ochotą!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!