Kolejna odsłona wspólnego gotowania! Razem z Olą, Izą, Pauliną i Elą robiłyśmy tortellini, na które od dawna miałam ochotę, ale nie do końca wiedziałam, jak się je robi. Wydawało mi się, że to prawie to samo, co nasze pierogi, ale jakżeż się myliłam! :) A jeśli ktoś już robił tradycyjne, włoskie tortellini, będzie wiedział co mam na myśli... Powiem tylko tyle, że wałkowanie polskiego, pierogowego ciasta to bułka z masłem w porównaniu z dosyć twardym włoskim ciastem makaronowym, z którego robi się tortellini. Ale smak wynagrodzi Wam ten trud po wielokroć. Szkoda tylko, że tak szybko znikają po tym długim trudzie...:)
Składniki:
- 350 g mąki
- 2 jajka
- 2 żółtka
- szczypta soli
- 3 łyżki oliwy
- odrobina wody, jeśli będzie trzeba do wyrabiania ciasta
MÓJ FARSZ:
- 100 g szpinaku
- 100 g bryndzy
- 100 g wędzonego łososia
- 1 łyżka masła
- 2 ząbki czosnku posiekane
- 1 łyżeczka cukru
- sól, pieprz do smaku
- 2 łyżki soku z cytryny lub 1 łyżka białego balsamicznego octu winnego
- 1 łyżeczka ziół prowansalskich
1. Masło rozgrzewamy na patelni, dodajemy czosnek, lekko podsmażamy, dodajemy szpinak, mieszając, krótko przesmażamy ok. 3 minut na średnim ogniu, doprawiamy cukrem, solą i pieprzem i sokiem z cytryny, Mieszamy i dusimy jeszcze 2 minuty na ogniu.
2. Zdejmujemy z patelni (jeśli wytworzył się sok, szpinak należy lekko odsączyć na ręczniku papierowym) i zostawiamy do całkowitego wystudzenia. W misce łączymy bryndzę, łososia i szpinak. Doprawiamy ziołami prowansalskimi i w razie potrzeby solą i pieprzem.
Mąkę wysypujemy na stolnicę, robimy dołek, wybijamy do niego jajka i żółtka, oliwę i sól. Wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto dodając odrobinę wody w razie potrzeby. Z wyrobionego ciasta formujemy kulę, owijamy w folię spożywczą i zostawiamy do wypoczęcia na 1-2h w lodówce.
3. Wyjmujemy, rozwałkowujemy bardzo cienko, następnie robimy test: podkładamy wzorzystą ściereczkę pod kawałek ciasta; jeżeli wzór ściereczki prześwituje przez ciasto, można wycinać lub kroić ciasto. Patrz zdjęcie:
Możemy z niego wycinać kółka Ø 4 cm i lepić podobnie jak uszka, łącząc rogi wewnętrzną stroną, jak na zdjęciach poniżej.
Jeśli chcemy otrzymać tradycyjny kształt tortellini, wycinamy kwadraty o boku 4 cm, nakładamy kulkę farszu wielkości mniej więcej orzecha laskowego, składamy po przekątnej, zlepiamy tak, jak na zdjęciach:
Zagotowujemy wodę w dużym garnku i wrzucamy tortellini. Czekamy aż wypłyną i gotujemy na średnim ogniu 3-4 minuty. Wyciągamy na sito, odsączamy i skrapiamy oliwą. Wykładamy na talerz i polewamy sosem pomidorowym. Posypujemy startym parmezanem i dekorujemy świeżą bazylią. Smacznego!
Wspaniałe :) Z takim farszem muszą
OdpowiedzUsuńrozpływać się w ustach.
Piękne te Twoje tortellini :) Dziękuję za wspólne gotowanie :))
OdpowiedzUsuńpycha!
OdpowiedzUsuńDzieki za fajna propozycje- ja juz wczoraj wstawilam :) Ogaldam i bardzo mis ie te afrsze podobaja :)
OdpowiedzUsuńJak pięknie się prezentują w otoczeniu zieleni i czerwieni :)
OdpowiedzUsuńKasiu, chylę czoła, że wybrałyście sobie taki ambitny temat wspólnego gotowania.
OdpowiedzUsuńale piękne ciasto ci wyszło, musiałaś trochę się nalepić... ale jaki efekt :D
OdpowiedzUsuńkolejna piękna odsłona pierożków:) i to z łososiem! fajnie wyszło Wam to wspólne gotowanie:)
OdpowiedzUsuńPychota! I jak ślicznie wyglądają.Po prostu rewelacja!:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tortellini, ale sama nie robię tylko kupuję gotowe. Pięknie wyszły.
OdpowiedzUsuńHehe, musiało być z nimi sporo roboty, ale rzeczywiście prezentują się rewelacyjnie! :D Fajna rada dotycząca grubości ciasta! :)
OdpowiedzUsuńSzpinak, łosoś i makaron to jedno z moich ulubionych połączeń :) sama niedawno publikowałam przepis na tagliatelle ze szpinakiem i łososiem :) Pycha!
OdpowiedzUsuńA jeśli jesteś fanką makaronu to zapraszam do udziału w konkursie na moim blogu: http://gruszkazfartuszka.blox.pl/2012/01/makaron-rzadzi-zdrowo-konkurs.html :)
wyglądają pysznie, nigdy nie robiłam ale zachęciłaś mnie do zrobienia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDla mnie nie ma znaczenia jak sklejone biorę wszystkie:)
OdpowiedzUsuńpiękne!
OdpowiedzUsuńWyszły naprawdę pierwszorzędne!:-) Nadzienie cudowne a całe pierożki musiały być pyszne!:-)
OdpowiedzUsuńKasiu gdzieś ty się podziała? śnieg cię zasypał?:))Tęsknię:)
OdpowiedzUsuńDomowe? Skusiłabym się. ;)
OdpowiedzUsuńOjj super, to do mnie przemawia, bo domowych tortellini nie jadłam i nie robiłam, wyglądają równie pięknie jak kupione, a może nawet apetyczniej. Zachęcające niezwykle :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam ale twoje są cudowne i świetny farsz :) Bużka :*
OdpowiedzUsuń