Kocham wszelkie pasty do chleba! Może dlatego, że w czasach kryzysu, w których dorastałam, pasty robione przez Mamę - pomidorowa, makrelowa, paprykowa, były wyczekiwanym urozmaiceniem śniadań i kolacji i rekompensowały brak deficytowych wtedy szynki czy żółtego sera. Nie brakowało mi ich wówczas aż tak bardzo, ba! - dziś nawet jestem zadowolona, bo chyba dzięki temu (paradoksalnie!) tak przepadam za pastami do chleba i bardzo lubię tworzyć i odkrywać nowe. :)
A liptauer wiedeński to jedna z moich ulubionych, odkryta zupełnie niedawno, bo w zeszłym roku, w dodatku całkowicie przez przypadek. Nie szukałam wtedy past, a przepisów na ostre potrawy z użyciem papryczki habanero, której jestem bezkrytyczną fanką. Tak trafiłam tutaj i postanowiłam od razu wykonać Vienna Liptauer.
To teraz troszkę o samym serze: jest to właściwie regionalna, miękka mieszanka serowa do pieczywa, pochodząca z regionu słowackiego Liptowa, które znajdowało się pod panowaniem Austro-Węgier. Właśnie w tym czasie ser liptowski zyskał wielkie uznanie. To, jak świetnie smakuje niech świadczy jego niesamowita ekspansja na wiele regionów, nie tylko sąsiadujących z Liptowem - znajdziemy przeróżne wersje sera liptowskiego: węgierski körözött, słowacki šmirkás, czeska liptovská pomazánka (z piwem!), serbski urnebes, niemiecki i austriacki liptauer, a nawet włoski spuma di formaggio all'ungherese. Wszystkie liptauery różnią się między sobą doborem składników, prawie wszystkie jednak są robione z bryndzy, zawierają cebulę i paprykę. Jedynie włoski, charakterystyczny tylko dla prowincji Triest, powstaje z ricotty i sera Stracchino, lombardzkiego, niezwykle delikatnego, młodego sera z mleka krowiego.
Moja wersja sera liptowskiego do liptauer wiedeński. Przez ostatni rok robiłam go regularnie, zawsze w tym samym składzie, bo przepis okazał się idealny i niezrównany. Zestaw składników może zaskakiwać, ale nie obawiajcie się ani cebuli, ani sardynki w towarzystwie ogórków i kaparów; wszystko idealnie przegryzie się w kilka godzin i otrzymacie wspaniały, harmonijny w smaku i kremowy, jedyny w swoim rodzaju miękki ser liptowski wiedeński.
Składniki:
• 50 g masła,
• 250 g bryndzy lub twarożku (daję tak, albo pół na pół),
• ½ posiekanej cebuli,
• 2-3 nieduże ogórki konsewowe,
• 1,5 łyżki słodkiej papryki,
• 1 łyżeczka musztardy,
• 1 sardynka (daję taką z puszki, pikantną w oleju chili, dokładnie odsączoną),
• 1 lyżeczka koncentratu pomidorowego,
• 1 łyżeczka posiekanych kaparów,
• 1-2 łyżki siekanego szczypiorku,
• 1 łyżka pokrojonej na bardzo cieniutkie paseczki czerwonej papryczki habanero lub chili (można pominąć, jeśli ktoś nie lubi na ostro),
• sól,pieprz do smaku
• 250 g bryndzy lub twarożku (daję tak, albo pół na pół),
• ½ posiekanej cebuli,
• 2-3 nieduże ogórki konsewowe,
• 1,5 łyżki słodkiej papryki,
• 1 łyżeczka musztardy,
• 1 sardynka (daję taką z puszki, pikantną w oleju chili, dokładnie odsączoną),
• 1 lyżeczka koncentratu pomidorowego,
• 1 łyżeczka posiekanych kaparów,
• 1-2 łyżki siekanego szczypiorku,
• 1 łyżka pokrojonej na bardzo cieniutkie paseczki czerwonej papryczki habanero lub chili (można pominąć, jeśli ktoś nie lubi na ostro),
• sól,pieprz do smaku
1. Masło utrzeć do białości w szklanej lub ceramicznej misce, dodać bryndzę, zmiksować. Dodać ser i posiekaną cebulę, dokładnie połączyć miksując.
2. Dodać paprykę w proszku, koncentrat, posiekane ogórki i sardynkę - ponownie dokładnie zmiksować, aż sardynka całkowicie się rozpadnie, a pasta stanie się kremowa.
3. Dodać posiekane kapary i szczypiorek i wymieszać drewnianą łyżką. Doprawić do smaku solą i pierzem. Na koniec dodać habanero, wymieszać, przekryć miskę folią spożywczą i wstawić do lodówki na minimum 3 h, a najlepiej na noc. Liptauer najlepiej smakuje z razowym lub ługowym pieczywem typu precle.
wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńSmakowite jest bardzo, znika już często podczas pierwszego śniadania! :)
UsuńFajne to! Ja tez lubie rozne pasty do chleba, ale ze kilka razy nacielam sie na smaku kupnych, teraz robie je sama. Ten pomysl tez na pewno wykorzystam!
OdpowiedzUsuńOj, kupne pasty to tylko do butów! :D Koniecznie spróbuj, oczywiście Tobie polecam koniecznie z habanero.
UsuńNie znałam tej pasty! Moja mama z reguły robiła jajeczne z żółtym serem... Mam sentyment do tych past...dzieki za uśmiech :)
OdpowiedzUsuńProszę bardzo, Angie! Cieszę się, że przywołałam miłe wspomnienia. A pasty jajeczne też odkrywam na nowo, jako dziecko unikałam raczej. ;)
UsuńBardzo fajny serek. W sam raz na śniadanko :)
OdpowiedzUsuńO, na śniadanko najczęściej pochłaniamy! ;) Dziękuję!:)
Usuńbardzo jestem ciekawa tego smaku bo wszystko zapowiada się bardzo smakowicie :)
OdpowiedzUsuńZrób, zjedz, przekonaj się sama! Wiem, że też jesteś fanką past do chleba. ;) Buziaki.
Usuńi ja też bardzo lubię pasty, właściwie to nie wiem czemu ich tak malo robię...a Twoja brzmi i wygląda zachęcająco...;)
OdpowiedzUsuńp.s robiłam z Twojego przepisu zupe ogórkową pychaaaa niestety akurat nie mialam aparatu ale po niedzieli zrobię powtórkę ;)))
Ojej! Jak mi miło, że zrobiłaś moją ogórkową! To moja ukochana zupa i niezmiernie się cieszę, że smakowała. O, jak jeszcze zrobisz, to chcę bardzo zobaczyć. A pastę zrób koniecznie, jest naprawdę genialna. Uściski! ;)
UsuńPyszny jest ten ser. Bardzo, bardzo mi smakował!! Faktycznie smaki się tak przegryzają, że trudno odgadnąć co jest w środku. Mniam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!:)
No tak, pamiętam, jak się zdziwiłaś, że w składzie jest sardynka (i narzekałaś, że za ostre! :D). Fajnie, że chociaż Tobie smakowała, bo Mężuś nawet nie raczył spojrzeć w stronę pasty, haha! :D
Usuńkusisz, kuszisz -trzeba przetestowac:)
OdpowiedzUsuńA polecam,, polecam, ja Kusicielka! :D Dziękuję za wizytę, Agnieszko! ;)
UsuńTeż uwielbiam wszystkie pasty do chleba. W moim domu to królowała makrelowa i jajeczna. Taką chcętnie wypróbowałabym, ale gdzie ja znajdę bryndzę... Muszę poszukać :) Miło Cię znowu widzieć, bo tak pusto było bez Twoich wpisów :)
OdpowiedzUsuńPaulinko, bryndzę osobiście kupuję w Polsce w Tesco i Cerfurze. ;) No, chyba, że jadę przez Czechy, tam w każdym sklepie mają. :)
UsuńWielką radość sprawiły mi Twoje słowa, dziękuję! :)
uwielbiam takie pasty:)robię bardzo podobną:)tylko dawno nie jadłam, dzięki za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńAleż proszę, Oliwku! ;> Jak zrobisz, daj znać, chętnie przyjrzę się bliżej Twojej wersji, ogromniem ciekawa. ;) Dziękuję również za odwiedziny.
UsuńKasiu od razu cieplej na blogowisku ja już jesteś obecna:) ser pysznie wygląda ,Ja też wychowana na różnych pastach i chyba muszę pamięć odkurzyć bo mnóstwo takich pysznych smarowideł mama robiła.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Kasiu, takie słowa prawdziwie podbudowują. :) Musisz koniecznie wstawić jeszcze parę, bo już niektóre Twoje smarowidełka poznałam, a np. pate z wątróbki robię już regularnie, jest wspaniałe. :) Buziaki!
UsuńBardzo fajna pasta. Ma ładny kolor i naprawdę smakowita :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Dziękuję, Majana! :) Może się skusisz? :) Pozdrawiam serdecznie! :)
UsuńCiekawy przepis i ciekawe informacje. Podoba mi się taki serek i nawet sardynka mi niestraszna.
OdpowiedzUsuń