Po krótkiej przerwie zaprosiłam kilka osób do wspólnego gotowania. Wspólnie z Pyzą (ja proponowałam, Iza decydowała) wybrałyśmy danie kuchni francuskiej, polędwiczki w sosie śmietanowym ze śliwkami. Bardzo proste, ciekawe danie, dające sporo możliwości, ponieważ podstawowy przepis prawie nie zawiera przypraw, poza solą i czarnym pieprzem. Sos jest bardzo łagodny, aksamitny, świetnie współgra z delikatnym mięsem i słodkimi śliwkami kalifornijskimi. Razem z podpieczonymi ziemniakami czy makaronem stanowi smakowite danie obiadowe. Przygotowanie jest proste, ale niebanalne - podpalanie alkoholu i polewanie płonącym smażące się mięso stanowiło dla mnie prawdziwą frajdę. ;)
Bardzo się cieszę, że Dziewczyny (Iza, Ola, Basia)zechciały znów ze mną pogotować. ;) Mam nadzieję, że przepis się spodobał. A tym, którzy nie gotowali z nami, gorąco polecam przepis. Smacznego!
A przepis jest z mojej nowej książki kucharskiej, pierwszej z kuchnią francuską - Beverly Leblanc "Französische Küche", Wydawnictwo Parragon Books.Składniki: dla 4 osób
- 16 suszonych śliwek kalifornijskich
- 2 łyżki wody
- 4 - 6 łyżek winiaku lub koniaku lub madery (lub innego kolorowego mocnego alkoholu, jeśli nie macie winiaku)
- 600 g polędwicy wieprzowej (o temperaturze pokojowej!)
- sól i pieprz do smaku
- 30 g masła
- 1 łyżka oleju słonecznikowego
- 125 g creme fraiche lub creme double
- sok wyciśnięty z połówki cytryny
1. Włożyć śliwki do niewielkiego garnczka, zalać mieszaniną wody i 2-3 łyżkami alkoholu, podgrzewać bez przykrycia ok. 10 minut na niewielkim ogniu, uważając, żeby się nie rozpadły - powinny być miękkie, ale zwarte. Wyjąć śliwki, odłożyć, płyn (jeśli pozostał) zachować.
2. Polędwiczkę pokroić na 2-centymetrowe plastry, posypać niewielką ilością soli i nieco większą, pieprzu (od siebie posypałam mięso 1 płaską łyżeczką pieprzu ziołowego). Rozgrzać masło z olejem na dużej patelni na średnim ogniu (na patelnię wrzuciłam od siebie jeszcze 2 listki laurowe i gałązkę laurową) i smażyć fileciki (koniecznie partiami, żeby nie chłodzić patelni) po 2-3 minuty z każdej strony.3. Patelnię zdjąć z ognia (nie gasić palnika), wrzucić wszystkie fileciki. Podgrzać lekko pozostały alkohol w metalowej chochli lub małym rondelku, a następnie zapalić i polać płonącym mięso - uwaga na rozwiane włosy! ;););).
4. Kiedy płomienie znikną, postawić patelnię z powrotem na ogniu, dodać creme fraiche, mieszając gotować, aż lekko się zagęści. Dodać wtedy śliwki, doprawić całość solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Podawać do maślanego makaronu wstążki lub ziemniaków z wody z masełkiem i pietruszką.
pyszny przepis , dziekuję
OdpowiedzUsuńej, czemu na mnie zwala?! ja za mięchem byłam bo wiecie - u mnie Żarłoczek bez mięcha to długo by nie pociągnął :D a polędwiczki bardzo mu smakowały ino śliwki z sosu wydłubywał nie wiedzieć czemu....
OdpowiedzUsuńNo jak zwala? :D
UsuńToć kolejny raz fajny przepis realizowałyśmy. No i dobrze, że z mięsem. ;) A to Żarłoczek nieśliwkowy, czy co? ;D
Piękne i pyszne! Dziękuję za zaproszenie i polecam się na przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, Basiu o Tobie zawsze przy okazjach wspólnego pichcenia. Cieszę się, że przepis się spodobał. Pozdrawiam Cię! ;)
UsuńHa! Widziałem też u Pyzy. Bardzo smaczne gotowanie. Uwielbiam takie wręcz kremowe mięska :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję i zachęcam do wykonania. ;) Pozdrowionka.
UsuńTeż czasem robię to danie. I też uważam że jest pyszne^^ ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńPyszne i przepiekne jest to danie! Niestety nie miałam czasu, żeby z Wami to ugotować - ale zrobię to na spokojnie w innym terminie! Wyglądają tak apetycznie i ten aksamitny sos - cudny, u mnie koniecznie wersja z ziemniaczkami do takiego sosiku! Pysznie!
OdpowiedzUsuńAleż smakowity obiadek! Pysznie z tymi śliweczkami:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Faktycznie bardzo fajny przepis. I zarumienione ziemniaczki idealnie do tego pasują!
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńKasiu pięknie to pokazałaś w ujęciach :)żałuję że nie dałam rady tym razem, ale i tak zrobię sobie bo bardzo smakowicie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńo rany, jak pięknie! cudowne ujęcia - masz talent.
OdpowiedzUsuńa samo danie? drugi talent, kucharski! wspaniałe polędwiczki.
Żałuję, że nie gotowałam z Wami :( Na pewno wypróbuję kiedyś ten przepis, ale teraz mam takie kongo i brak mi czasu na inne cuda :( Mam nadzieję Kasiu, że się nie gniewasz :* Buziaki :*
OdpowiedzUsuńSwietnie sioe prezentuje to danie :)
OdpowiedzUsuńTak nabrałam ochoty na to danie, że aż poszłam do kuchni po suszoną śliwkę! Prawdziwa historia :) Czyli pysznie!
OdpowiedzUsuńa ja sie zwyczajnie przestraszyłam przepisu ;( jak jeszcze kiedyś napisze że nie zrobię bo to dla mnie za trudne proszę oficjalnie walnąć mnie wałkiem w głowe!!!
OdpowiedzUsuńCudne danie, zapisuję przepis :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam polędwiczkę a ta wygląda wyśmienicie :-)
OdpowiedzUsuńooo :)
OdpowiedzUsuńpolędwiczki i śliwki i takie kartofelki ;)
idealny obiad!
Zwykle nie przepadam za daniami kuchni francuskiej, ale na to chyba się skuszę...:)
OdpowiedzUsuńJakie piękne, wyraźne zdjęcie! Podziwiam :D
OdpowiedzUsuń