Tradycyjne polskie smażone ciasteczka, obowiązkowe w Tłusty Czwartek. Wszyscy chyba je znają, ja natomiast nie znam osoby, która by ich nie lubiła. Bo jak można nie lubić tak kruchych, rozpływających się w ustach ciastek, tak bardzo wpisanych w polskie obyczaje? Odkąd pamiętam przepadałam za nimi, a w naszym domu rodzinnym gościły bardzo często i odkąd pamiętam robiłam je z Mamą, najczęściej wieczorami. A rano nic tak nie smakowało jak duża porcja chrustów z gorącą herbatką... Tak, takich smaków się nie zapomina, jak również niezmiernego uczucia żalu, kiedy na dnie miseczki pozostawał już tylko cukier puder...
A wczoraj, zgodnie z wielowiekowym, polskim obyczajem tłustoczwartkowym :) były i pączki, i chruściki.
Składniki:
- 400 g mąki
- 3 żółtka
- 3 łyżki cukru
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego lub 1 opakowanie cukru waniliowego
- skórka otarta z 1 cytryny
- sok z 1 niedużej pomarańczy
- 1 łyżka spirytusu
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 szklanki kefiru
- 1/2 szklanki słodkiej śmietanki 30%
- 30 g masła
- do smażenia - 2 kostki planty + 2 kostki smalcu lub tylko planta, olej lub smalec (minimum 1,5 l)
- cukier puder po posypania
1. W małym rondelku nad kąpielą wodną ubijamy żółtka z cukrem na puszystą, prawie białą masę, dodajemy ekstrakt lub cukier waniliowy, ubijamy jeszcze chwilę.
2. W dużej misce łączymy 300 g mąki, proszek, wlewamy sok pomarańczowy i spirytus, kefir i śmietankę, dodajemy masło i ubite jajka. Wszystko wyrabiamy na gładką, elastyczną masę. W razie potrzeby dodajemy stopniowo mąkę (powinno się wrobić jeszcze ok. 80 -100 g). Ciasto powinno być bardzo przyjemne w dotyku (gładziutkie i miękkie), nie kleić się do rąk ani do miski. Resztę mąki pozostawiamy do podsypywania.
3. Wyrobione ciasto kładziemy na stolnicy, a stolnicę (najlepiej!) na podłodze i mocno walimy w nie wałkiem ok. 100 razy; ciasto często składamy i obracamy (do tej czynności dobrze jest zaangażować dorastającą latorośl lub małżonka). Tak stłuczone ciasto wkładamy z powrotem do miski, przykrywamy folią i zostawiamy na ok. 20-30 minut do wypoczęcia.
4. Rozwałkowujemy ciasto partiami na bardzo cienkie placki, podsypując lekko mąką, żeby się nie kleiło. Z placków wykrawamy radełkiem lub grubym nożem paski szerokości ok. 4-5 cm (nie powinny być dłuższe niż średnica naczynia, w którym będą się smażyć), formujemy faworki lub dowolne kształty z pasków - węzełki, kratki, spiralki. Surowe ciastka układamy na rozłożonych ściereczkach i nie zapominamy o przykrywaniu drugą ściereczką, żeby nie wyschły.
5. Olej rozgrzewamy (w szerokim garnku o grubym dnie lub wysokiej patelni, palnik nastawiam na 3/4 mocy), kiedy zostanie nam ostatnia partia ciasta do wykrojenia, ponieważ ciastka smażą się bardzo szybko i dobrze jest mieć już przygotowane wszystkie, gdy tłuszcz będzie gorący.
6. Tłuszcz jest gotowy do smażenia, kiedy kawałek ciasta wrzucony do niego zrumieni się w ok. 10 s. Smażymy ciastka po kilka sztuk (żeby swobodnie pływały i nie obniżały za bardzo temperatury!), przewracamy po zezłoceniu na drugą stronę i dopiekamy. Wyciągamy na papierowy ręcznik, jeszcze ciepłe posypujemy cukrem pudrem .
Następnie robimy sobie ulubioną herbatkę (tu: ulubiona czarna z kwiatem dzikiej wiśni - poezja!) i wcinamy! ;)
Kasiu ale kusisz tymi faworkami, ja nic nie robiłam bo mi sie nie chcialo ale może we wtorek jeszcze cos usmaże hmmm;) A faworki uwielbiam;)
OdpowiedzUsuńO, to mam nadzieję, że skuszę skutecznie i nasmażysz w ten wtorek! ;) Dziękuję i pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńChrust! Uwielbiam i na szczęście najadłam się go w tegoroczny Tłusty Czwartek na zapas :D Pięknie wyglądają!
OdpowiedzUsuńPodobno, kto nie zje pączka czy faworka w Tłusty Czwartek to przez resztę roku szczęście będzie go omijać szerokim łukiem! Na szczęście nas to nie dotyczy, ja też mam na koncie kilka pączków i nieco chrustu. ;) Miło, że wpadłaś, Arven! :)
UsuńNie jadłam ich od lat, z chęcią bym się poczęstowała jednym :)
OdpowiedzUsuńKochana, częstuj się i leć do kuchni nadrobić te niesprawiedliwe zaległości! ;)
UsuńPiekne;) U mnie również były ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę. :)
UsuńSama jeszcze nigdy nie robiłam. Świetnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i zachęcam do wykonania, bo według mnie to jedne z łatwiejszych ciastek. ;)
Usuńoj chyba jutro się zabiorę za faworki
OdpowiedzUsuńKoniecznie, koniecznie, Olu! :)
UsuńJakie ładne są Twoje chruściki! Bardzo lubimy:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Dziękuję, Majana! :) Pozdrawiam również cieplutko! :)
UsuńCudne tłuściutkie maleństwa, ja niestety w tym tygodniu pozwoliłam sobie na zbyt wiele, więc na razie o faworkach wolę zapomnieć :) Ale miło chociaż popatrzeć !
OdpowiedzUsuńOj, tam nie są właśnie tłuściutkie... :) Zresztą, raz w roku taka rozpusta. ;) Dzięki wielkie. ;)
Usuńmoże na ostatki się wyrobię z faworkami a jak nie to dopiero na Wielkanoc :D Twoje piękne i takie apetyczne!
OdpowiedzUsuńAleż apetyczne! Zaraz wgryzę się w monitor;)
UsuńŚliczna filiżanka, piękne zdjęcia.
Mniam
Dziękuję serdecznie! :D Oszczędź komputer! :)
UsuńWyglądają pysznie!:) Zrobiłabym pewnie też w tym roku, ale boję się tego bicia ciasta, że nie podołam:)
OdpowiedzUsuńNie ma się czego obawiać, Judik! Bicie ciasta to czysta przyjemność. A jeśli nie podołasz jednak, oddaj narzędzie zbrodni swojemu lubemu i niech on odwali mokrą robotę! :)
Usuńbardzo fajny kształt, jeszcze takich nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńPodpatrzone gdzieś na necie. ;) Mnie się też spodobały i postanowiłam wypróbować. ;)
UsuńNo ja jestem pod wrażeniem Twoich zdjęć. Są świetne! :D A co do chrustów to wyglądają bardzo apetycznie :) I piękna filiżanka ;)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, kochana Milenko, ale jeszcze wiele im brakuje do jako takiej jakości. ;) Może kiedyś się tego nauczę... Trwam w wierze! :D
UsuńMają super kształt.A zdjęcia przepiekne :-)
OdpowiedzUsuńJak zawsze zaskakujesz - fajny pomysł z tym sokiem z pomarańczy;) ja jeszcze we wtorek jakieś wymyślę.
OdpowiedzUsuńFaworki ZAWSZE smaży się na SMALCU!!! Nigdy na oleju! Smalec ma wyższą temperaturę wrzenia, faworki nie nasiąkają tłuszczem.
OdpowiedzUsuńKażdy smaży na tym, na czym uważa. Myślę, że na zdjęciach dokładnie widać, że faworki nie są wcale nasiąknięte tłuszczem, chociaż smażyłam na plancie pół na pół ze smalcem. :) Jeśli lubisz na samym smalcu, smaż na nim. Podałam przykładowe kombinacje doboru tłuszczu, tu: preferowane przeze mnie, ponieważ to mój przepis i mój blog. A tak przy okazji, w przypadku tłuszczu mówi się o wyższej temperaturze dymienia, a nie wrzenia.
Usuń