"To mniej znana w Europie wersja czerwonego tajskiego curry, w której można się zakochać od pierwszego kęsa" - przynajmniej tak zapewnia w swojej książce "Łatwa kuchnia tajska" Ken Hom. I rzeczywiście, kupując w wielu miejscach czerwone curry, nigdy nie dostałam go z ziemniakami czy innym mięsem niż pierś kurczaka. Dlatego warto spróbować tej potrawy, bo ziemniaki i smak orzeszków ziemnych nadają mu niezwykłej głębi, dzięki czemu staje się ona wyjątkowo pełna i treściwa w smaku. Jest dość pikantna i wyrazista, więc raczej dla odważnych i choć przyznać muszę, że spodziewałam się większej ostrości, niemniej zawiedziona nie jestem; z pewnością będę wracać do tego przepisu.
A tajskie curry robiłam razem z Kasią z boga Katie's Pie Hole, notabene moim guru blogowym i pierwszą doświadczoną blogerką, która łagodnie, bo za pomocą samych komplementów wprowadzała mnie w świat kulinarnej blogosfery - nawet o tym nie wiedząc (bo ja ukradkiem, dzień i w nocy wciąż podpatrywałam jej blog!). Dziękuję ci więc, Kasiu i nie waż się nawet myśleć o przerwaniu blogowania! Jesteś wzorem i inspiracją (założę się, że nie tylko moją...) pamiętaj o tym! :)
Składniki (nieco zmodyfikowane i na 2 osoby):
- 250 g mięsa kurczaka z udek i podudzi bez skóry i kości, pokrojonego na kawałki 2-3cm
- 200 g małych ziemniaków
- 1 łodyga trawy cytrynowej
- 1 łyżka oleju roślinnego
- 2 łyżki czerwonej tajskiej pasty curry
- 2 szalotki pokrojone na cienkie plasterki
- 2 duże ząbki czosnku grubo posiekane
- 2-cm kawałek świeżego galangalu lub imbiru
- 3 liście limonki kaffir
- 1 łyżka sosu rybnego
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka ciemnego sosu sojowego
- 1 duża łyżka masła orzechowego (miały być posiekane prażone fistaszki, ale akurat nie miałam)
- kilka łyżek wody
- 2-3 łyżki soku z limonki lub cytryny (dałam od siebie)
- garść świeżych liści kolendry (i bazylii tajskiej - dałam od siebie)
- 1 duże czerwone chili pokrojone na cienkie paseczki
1. Rozgrzać mocno olej na patelni, podsmażyć pastę curry przez 2 minuty, mieszając. Wrzucić ziemniaki i mięso, podsmażać i mieszać tak długo, aż pasta pokryje dokładnie ziemniaki i mięso.
2. Trawę cytrynową obrać z twardych zewnętrznych liści i bardzo drobno posiekać. Dorzucić do mięsa i ziemniaków razem z szalotką, czosnkiem, imbirem i cukrem oraz wlać sos rybny i sojowy. Smażyć kolejne 5 minut.
3. Zawartość patelni przełożyć do garnka o grubym dnie i wlać mleko kokosowe i wodę (ja płuczę kartonik lub puszkę po mleku kilkoma łyżkami wody), dołożyć masło orzechowe (jeśli nie mamy fistaszków) zmniejszyć ogień, przykryć i dusić ok. 15-20 minut, aż mięso i ziemniaki będą miękkie. Następnie doprawić 2-3 łyżkami soku z limonki i ewentualnie solą i cukrem.
4. Przełożyć do miseczek, posypać posiekanymi fistaszkami, paseczkami chili, kolendrą lub bazylią tajską. od razu podawać.
Kaś, właśnie wysłałam Ci maila :) sprawdź pocztę :)
OdpowiedzUsuńCo do tej pasty, ja podsmażałam ją już drugi raz i znowu pryskała :/ może akurat tej firmy tao tao? może następnym razem spróbuję innej, żeby mieć jakieś rozeznanie :)
Śliczne fotki :) Po prostu prześliczne :) nasze curry prezentuje się tu super smacznie :)
no i potwierdzam, że jest bardzo dobre :)
Ps. A na ten wstęp o guru rumienię się i chowam pod łóżko... kobieto, zawstydzasz mnie!!
Odpisałam! Dziękuję i...nie masz się co rumienić - tylko prawdę napisałam. ;) :*
UsuńKasiu, genialne zdjęcia!! Przyznaj się gdzie uczyłaś się fotografii? Jak oświetlasz zdjęcia? Uwielbiam kuchnie azjatycką więc chętnie wypróbuję przepis. To chyba dziwne ale potrawy azjatyckie mają tendencje do chodzenia za mną jak tylko je gdzieś zobaczę.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi miło czytać takie słowa, bo fotografii uczyłam się... na balkonie przez ostatnie 8 miesięcy. ;) A kuchnia azjatycka ma to do siebie, że chodzi i chodzi, aż wychodzi. :) Bardzo,bardzo dziękuję i pozdrawiam! :)
UsuńAle pyszności zresztą jak zwykle u Ciebie:)a ja coś ostatnio wenę straciłam nie chce mi się zdjęć robić,niech już wiosna przyjdzie:)Kasiu czy wysłałaś mi może ten zakwas Twój wspaniały?
OdpowiedzUsuńKasiu, nie możesz tracić weny, przynajmniej nie na długo, zabraniam! U Ciebie takie zawsze ciekawe połączenia, intrygujące smaki! Wysłałam mila w sprawie zakwasu... :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńŚwietne kolory, apetyczne zdjęcia:-)
OdpowiedzUsuńDzięki, Aniu! Pozdrawiam.
UsuńNieamowicie apetyczne, kolorowe danie, tak właściwie to dawno nic azjatyckiego nie robiłam...
OdpowiedzUsuńOj, to trzeba to nadrobić! Dziękuję za miłe słowa. :)
UsuńWygląda smakowicie, piękne wyraziste kolory.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :) Ja z zachwytem podziwiam Twoje zdjęcia!
Usuńgdzie kupiłaś kolorowe chilli? szukam szukam i nie mogę znaleźć innej niż czerwonej!
OdpowiedzUsuńuwielbiam tajskie smaki!
Ja też jestem zwolenniczką tej kuchni, choć kocham wszystkie azjatyckie smaki. A kolorowe chili kupiłam w centrali warzywnej turecko-bośniackiej, niedaleko domu. ;) Ale widziałam w Polsce na pewno w Cerfurze i w Tesco.
Usuńtajskie smaki są super :) danie zapowiada się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i wizytę, pozdrawiam! ;)
UsuńAle fotogeniczna potrawa! Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki! ;) Twoje potrawy również pobudzają apetyt już samym widokiem. ;)
UsuńOj strasznie kusi ,strasznie.
OdpowiedzUsuńKochana, oby skusiło skutecznie. Cieszę się, że CI się spodobało. ;)
UsuńNiesamowicie wygląda ;) Zauważyłam, że dużo na tym Twoim blogu potraw tajskich :D
OdpowiedzUsuńMilenko, nietrudno to zauważyć, ponieważ robię (i zjadam) coś z kuchni tajskiej przynajmniej 2 x w tygodniu! ;) Powinnaś spróbować. ;)
Usuń