Dziś zupa tajska, fantastyczna i bardzo ostra. Jadłam ją codziennie przez niemal rok w koreańskiej knajpce pod biurem, w którym pracowałam swego czasu od świtu do zmierzchu i nie miałam czasu ani na gotowanie, ani na zjedzenie obiadu. Ta zupa była idealna, niewielka, a zapewniała energię aż do późnego wieczora. Teraz już tam nie pracuję, a zupę potrafię już robić sama i wychodzi mi w smaku całkowicie zgodna z oryginałem. Mimo że naszukałam się trochę tego idealnego przepisu, Tom Kha Gai jest wbrew pozorom bardzo prosta w wykonaniu. I ostrzegam: tylko dla miłośników bardzo ostrych smaków! ;)
Tom Kha Gai - tajska ostra zupa z kurczakiem
• 0,5 l wywaru z warzyw (można zastąpić z kostki rosołowej ;> )• 100 g grzybów słomianych (lub pieczarek, najlepiej ciemnych i małych, ale białe też mogą być)
• 150g filetów z piersi kurczaka
• 1 gałązka trawy cytrynowej
• 4 listki cytrynowe
• 4 plasterki świeżego kłącza galangi
(albo świeżego imbiru)
• 1 łyżeczka czerwonej pasty curry
• 1 łyżka smabal oelek
• 2 łyżki koncentratu pomidorowego
• 0,2 l mleczka kokosowego
• 2-3 łyżki soku z cytryny
• 1 łyżka cukru palmowego lub trzcinowego
• 2 łyżki sosu rybnego lub ostrygowego
• 1 papryczka chili
• kilkanaście gałązek grubo posiekanej kolendry
Grzyby pokroić na połówki, suszone moczyć w wodzie ok. 15-20 minut. Do gotującego się wywaru z warzyw dodać pokrojone piersi kurczaka, grzyby, pokrojoną w ukośne paseczki trawę cytrynową, liście cytrynowe,galangę lub imbir. Gotować na wolnym ogniu, aż kurczak będzie miękki. Następnie dodać mleczko kokosowe, cukier, sok z cytryny, sos rybny i rozgniecione chili i pastę curry. Zagotować. Doprawić tak, by zupa była jednocześnie kwaśna, słodkawa i pikantna. Posypać przed podaniem kolendrą.
Przygotujcie chusteczki, jak będziecie jeść tę zupę! :)
Zupa bierze udział w akcji Peli:
ciekawa:) nie wiem czy bym ją polubiła ale ostre smaki mnie zwyklenie zniechęcają:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Jeszcze nie robilam jej w domu, ale czesto zajadam sie taka zupka na miescie.
OdpowiedzUsuńabsolutnie moje klimaty;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zapowiada się bosko. Nieważne, że trzeba wypić dwa litry wody i otrzeć łzy :D
OdpowiedzUsuńKasiu, zupa wygląda pysznie! bardzo lubię takie klimaty :) i chętnie wypróbuję przepis! u mnie dzisiaj też na ostro, tyle że chińszczyzna ;) pozdrawiam Cię cieplutko!
OdpowiedzUsuńWitaj, wyróżniłam Cię na swoim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://domiwkuchni.blox.pl/2011/07/Wspaniale-wyroznienie-i-cukier-cynamonowy.html
Pozdrawiam!!!
bardzo fajne przepisy, zostaję tu na dłużej:)
OdpowiedzUsuńwitam
OdpowiedzUsuńTak dla ścisłości :) to nie jest Tom Kha Gai ale Tom Yum
Gai po tajsku znaczy kurczak Yum krewetki ta Twoja jest na ostro a Gai jest łagodna
Ale przepis fajny :)
pzdr
neronek
To fakt, że zupa ta właściwie w każdej restauracji nazywa się nieco inaczej. :) Może wynika to z tego, że generalnie Azjaci nazywają swoje potrawy w zależności od regionu, podobnie jak u nas z kartoflami, pyrami czy ziemniakami. ;) Zupę na blogu zatytułowałam mianem, z którym spotykałam się najczęściej, nigdy też nie zdarzyło mi się jeść tej zupy w wersji łagodnej.... Dlatego u mnia taka nazwa i taka wersja.
UsuńNatomiast wszędzie ta sama zupa z krewetkami nazywana jest Yum. Moja zupa jest z kurczakiem... Nie doczytałeś? :)
Dziękuję za komentarz i wizytę na moim blogu! Pozdrawiam.