Każdy, kto kocha kuchnię azjatycką musi spróbować tajskiego curry obojętnie czy czerwonego, czy żółtego, czy też zielonego. Ja do tej pory jadłam zielone tylko w knajpkach. Ponieważ bardzo mi smakowało, zrobiłam w domu.
Przyznam, że pierwszy raz kupiłam zieloną pastę curry w sklepie, ale tak naprawdę tylko po to, żeby zobaczyć skład, konsystencję i smak. Zrobiłam najpierw curry z gotowej pasty, a to na zdjęciach powstało już z mojej własnej zielonej tajskiej pasty curry.
Niestety, dostałam w pobliżu jedynie zwykłą papryczkę chili, a że nie chciało mi się jechać do miasta po właściwą, na smaku moja pasta nieco straciła, ale i tak moje zielone curry było o wiele lepsze niż to z azjatyckich lokali. Niesamowicie dobre. No, ja bym mogła to jeść dzień w dzień. ;)
Na zdjęciach tego nie widać, bo robiłam je w sztucznym świetle, ale sos jest nieco bardziej zielonkawy.
Składniki zielonej pasty curry:
- 6-8 zielonych papryczek chili, najlepiej tajskich
- 2 łodygi trawy cytrynowej
- 4 ząbki czosnku
- 2 szalotki
- 3-centymetrowy kawałek galangi lub imbiru
- 1/2 łyżeczki kuminu rzymskiego
- 1 łyżeczka otartej skórki z limonki kaffir lub zwykłej
- 1 łyżeczka mielonych ziaren kolendry
- sok z całej limonki
- ewentualnie 2 łyżki wody (w razie potrzeby)
Składniki pasty rozdrobnić, a następnie wszystko zmielić na pastę w blenderze lub utrzeć w moździerzu, jeśli będzie zbyt gęste - dodać 2 łyżki wody. Wyłożyć do słoika, powierzchnię zalać olejem kukurydzianym i włożyć do lodówki. Może być przechowywana w lodówce ok. 2 miesięcy.
Składniki zielonego curry:
- 50-60 g zielonej pasty curry
- 2 łyżki oleju kukurydzianego
- 250 g piersi kurczaka
- 400 g mleczka kokosowego
- 1 łyżka oleju sezamowego
- 2-3 łyżki sosu rybnego
- 2 łyżki jasnego sosu sojowego
- 5 listków limonki kaffir
- 1 łyżka cukru trzcinowego
- kilka różyczek kalafiora
- kilkanaście różyczek brokuła
- dwie pełne łyżki kawałków bambusa marynowanego
- 1/3 cukinii pokrojonej w grube półplasterki
- 2-3 łyżki soku z limonki
- 20-30 liści bazylii tajskiej
- świeża kolendra
- zielona cebulka pokrojona na ukośne krążki
1. Na patelni rozgrzać olej, podsmażyć pastę, cały czas mieszając, aż zacznie intensywnie pachnieć.
2. Dodać "kożuch" z mleczka kokosowego ( zazwyczaj osadza się przy wieczku puszki), smażyć jeszcze chwilę, dodać mięso, wlać resztę mleczka, sos sojowy, sos rybny, liście limonki i olej sezamowy, zagotować, dodać kalafior i gotować bez przykrycia 5 minut.
3. Zmniejszyć ogień, przykryć, gotować kolejne 5 minut. Wrzucić brokuła i bambusa, gotować kolejne 2-3minuty.
4. Doprawić sokiem z limonki, cukrem, dołożyć cukinię i gotować jeszcze 2 minuty. Zestawić z ognia, dodać listki tajskiej bazylii, przykryć jeszcze garnek na 3 minuty.
Podawać w miseczkach udekorowane zieloną cebulką i kolendrą, z ryżem jaśminowym.
Zielone curry zgłaszam do akcji Panti:
Kasiu ależ się wschodnią kuchnią zauroczyłaś:))Ale patrząc na te zdjęcia to ja chyba też ,tylko tak się zastanawiam gdzie ja taką trawę kupię ? mam w lodówce ale pastę w słoiku :)Wiesz ja mam jakiegoś doła ostatnio nie mam ostatnio ambicji kulinarnych aż to do mnie nie podobne:))Ale za to Twoje propozycje bardzo mi się podobają.Całuski wysyłam:)
OdpowiedzUsuńPiękne curry. Najbardziej zazdroszczę Ci dorodnej kolendry, która widać, że była bardzo świeża. U nas trudno kupić kolendrę aż tak dobrej jakości - często bywa podsuszona lub zwiędła.
OdpowiedzUsuńRobiłam już w domu zielone curry z samodzielnie przygotowanych sosem/pastą - jest nieporównywalnie lepsze niż z gotowej pasty, choć i takiej często z lenistwa używam.
W sieci jest sporo przepisów na domowe pasty curry.
:) ojej ila ja się naszukałam przepisu na pasty curry :) jak miło że znalazłam ją u Ciebie :) mam pytanko : a żółtą robi się z czego ?? :P
OdpowiedzUsuńA przepisik bardzo fajny - w sam raz do Tęczowej Książki Kucharskiej - zapraszam serdecznie do Akcji :)
WPRASZAM SIE:)
OdpowiedzUsuńGotowe pasty też dobre, ale kiedyś się skuszę na własnej roboty.
OdpowiedzUsuńDomowa pasta curry- podziwiam, że Ci się chciało;) Ja z reguły mam lenia i sięgam po gotową. Jedynie harissę robię sama.
OdpowiedzUsuńsmakowite danie;)
pozdrawiam
Kasiu jednym słowem mówiąc MISTRZOSTWO !!!!
OdpowiedzUsuńJesteś wielka:) Podziwiam!
OdpowiedzUsuńKurcze, za każdym razem, jak wchodzę do Ciebie, i napatrzę się na te Twoje 'ekscesy kulinarne'to robię się tak niemiłosiernie głodna, że sobie nawet nie wyobrażasz. Robisz takie fajne dania, że nawet jak czegoś nie lubię, to i tak mam ochotę to zjeść!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
ślicznie wygląda, ale wiesz, że to nie moją bajka :-)
OdpowiedzUsuńLubie kazde curry, niezaleznie od kraju pochodzenia i koloru, ale wlasnie takie - tajskie, zielone - jest w mojej pierwszej trojce. Twoje wyglada zawodowo!
OdpowiedzUsuńKasiu - ja uwielbiam kuchnie azjatycką, a odkąd udało mi się pierwszą zupę stworzyć w swojej kuchni to po prostu szaleję. ;)
OdpowiedzUsuńHaniu - powiem Ci, że z tym to tutaj też różnie, ale kolendrę to jeszcze do niedawna miałam na balkonie, w zimie w domu podobno też super szybko rośnie. Może spróbujesz posiać? ;)
Panti - żółtą pastę robi się z wielu składników, podobnie jak zieloną i czerwoną; żółty kolor nadaje jej świeża kurkuma, papryczka chili, cynamon i pasta krewetkowa. Polecam, bo jest równie pyszna! :)
Schokolade - oczywiście, jesteś zaproszona! :)
Jadalnepijalne, Malwina- jasne, że pasty gotowe są całkiem niezłe i wygodne, chciałam po prostu stworzyć danie od początku do końca sama, w sumie powiem Wam, że nie było z tą pastą jakiejś wielkiej pracy. ;)
Evitko, Nemi - dziękuję Wam! ;)
Asiek - no Twój komentarz niezwykle budujący. :*
Pyzo-spróbuję Cię namówić, jeśli kiedyś będzie dane mi Cię gościć! ;)
Maggie - wielkie dzięki, Twój komentarz cenię sobie szczególnie, jako ekspertki od dań kuchni świata. ;)
To moje smaki, uwielbiam tajską kuchnię. A teraz po przeprowadzce mam problem z kupnem choćby chilli lub imbiru :) Wszystkie pozostałe przywiozłam sobie z Anglii, jak choćby pastę curry czy nam pla. Nic muszę się rozejrzeć gdzie by tu zamówić i trzeba będzie ugotować Twoje curry :) wygląda bardzo apetycznie...
OdpowiedzUsuńWeź zwykłe chili i pastę też da się zrobić, jedynie ze świeżą tajska bazylią może być problem rzeczywiście,a to ona nadaje ten smak. ;) Tak czy inaczej życzę powodzenia! Też drżę na myśl, co to będzie z moim azjatyckim gotowaniem, jak się przeniosę na stałe do Pl! ;)))
OdpowiedzUsuń:) dołączam do Akcji :D
OdpowiedzUsuńSorki, że nie będe wychwalał, ale skąd w tajskim zielonym curry klafior, brokuły, cukinia..., dla mnie to jakaś profanacja. Gdzie tajski bakłażan, czy tajski groszkowy bakłażan... ??
OdpowiedzUsuńMaTyS - ależ nie musisz wychwalać! ;) Tajskiego bakłażana akurat nie było w sklepie, :P więc wzięłam to co miałam w lodówce. Dodawanie innych warzyw poza bakłażanem nie jest profanacją, to po prostu wybór. Moim zdaniem najważniejsza jest pasta, a nie jeden składnik (owszem istotny) ale czy bez pora też mam zrezygnować z ugotowania rosołu? Trochę elastyczności nie zawadzi, ja myślę... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńA jeszcze jedno... Skąd dokładnie cukinia i kalafior? Już odpowiadam; zanim sama zrobiłam tę potrawę, często jadałam w tajskich knajpkach właśnie zielone curry i za każdym razem trafiałam i na kalafiora, i na cukinię! Jeśli będziesz kiedyś w Monachium to zapraszam, wybierzemy się tam razem! ;)
Usuńja zawsze trafiam na mix: papryka, kalafior lub brokuł, pędy bambusa, marchew, kukurydza. też smakuje :)
UsuńSwoje pierwsze zielone curry gotowaliśmy z Twojego przepisu (choć pasty używamy gotowej). Przez dwa lata troche nam ewoluowało, ale zawsze jak mam wątpliwości to wracam na tas stronkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://thaiwhy.wordpress.com/2014/10/06/smak-tajlandii-w-kolorze-zielonym-green-curry/
A to nasze dzieło :)