Wczoraj wieczorem znalazłam ten chlebek u Zauberi. Miałam właśnie wstawiać zaczyn na jakiś inny, bo poprzedni chleb akurat "wychodził". Pomyślałam, że zaeksperymentuję i zamiast czekać do następnego dnia na chlebek, będę miała go już jutro rano. Wymieszałam składniki, jak cytowała Zauberi za Mistrzynią, zostawiłam na noc w foremce w najcieplejszym miejscu w domu, czyli w łazience i rano upiekłam. Smakuje fantastycznie. Zachęcam Was do upieczenia tego najszybszego i najprostszego chleba na zakwasie. Przepis zmieniłam, jak podaję w przepisie.
Składniki na małą formę keksówkę:
- 100 g mąki żytniej (użyłam typ 720)
- 300 g mąki pszennej (użyłam typ 1150)
- 1,5 łyżeczki soli
- 2 gramy świeżych drożdży - nie dawałam drożdży wcale,
- 250 ml wody,
- 1 łyżka zakwasu żytniego - dałam 3 pełne łyżki zakwasu pszennego
- 1 duża łyżka oleju kukurydzianego (dodałam od siebie)
1. Wszystkie składniki wymieszałam późnym wieczorem, chwilę zagniatałam ciasto (dosłownie 3 minuty - ciasto wyszło rewelacyjne, już po chwili było bardzo plastyczne, ładnie odchodziło od ręki i miało idealną konsystencję),
2. Włożyłam do foremki wyłożonej papierem do pieczenia i wysypanej otrębami pszennymi. Przykryłam lnianą ściereczką i postawiłam w ciepłym miejscu. Mój chleb rósł niecałe 9 h (oryginalny przepis podaje 12 - 18 h).
3. Rano posmarowałam cienką warstwą powierzchnię chlebka lekko podbitym białkiem i piekłam 10 minut w piekarniku z parą wodną nagrzanym do 230°C. Po 10 minutach usunęłam wodę, zmniejszyłam temperaturę do 210°C piekłam następne 10 minut. Po tym czasie zmniejszyłam znów na 180°C i piekłam jeszcze 30 minut.
4. Studziłam na kratce, ale nie do końca, bo wbrew zasadzie ukroiłam jeszcze ciepły chleb do śniadania.:)
Był idealny!
Kasiu, piękny jest! a ja chyba zabiłam swój zakwas... chyba się popłaczę:(:(
OdpowiedzUsuńNie płacz, Asiu, reaktywuj go! Da radę, 3 dni i będzie jak nowy! ;)
OdpowiedzUsuńno nie wiemmm:( ja go chyba właśnie przekarmiłam... możliwe to?
OdpowiedzUsuńKasiu chlebek wygląda wspaniale, Pięknie wyrośnięty, śliczne dziurki ma, a skórka ach... Musi być pyszny, tego przepisu chyba jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńAsiek, jeśli nie ma na nim pleśni, to moim zdaniem trzeba go tylko odświeżyć, albo może wystarczy postawić go w cieplejszym miejscu jeśli masz w domu chłodno. Ja też co jakiś czas odświeżam bo widzę że potem zyskuje na sile. Wyrzuć większą część (mi zawsze szkoda wyrzucać, więc tą część do wyrzucenia też zawsze dokarmiam i idzie do kogoś w prezencie), tą która zostaje dokarm solidną porcją mąki i wody (tak 2-3 razy, zaobserwowałam że czasem wystarczy tylko jeden raz i już jest więcej bąbelków), odstaw do lodówki żeby sobie odpoczął i potem już normalnie z nim postępuj tak jak zawsze przy pieczeniu.
Przepraszam za to że się tak mądrzę, u mnie ten sposób działa, może się akurat przyda to co napisałam, ale może ktoś jeszcze podrzuci inny pomysł. Pozdrawiam cieplutko ;)
Urtica, dziękuję za radę, zrobię jak piszesz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)