I kolejny raz coś, co sprawia mi mnóstwo radości, czyli wspólne gotowanie. Tym razem było na nas znowu więcej, bo do przedsięwzięcia zgłosiły się Pyza, Ola, Kasia a dołączyły Basia i Asiek. Tu chciałabym się pochwalić, że Asiek na co dzień prowadzi słodkiego bloga ze wspaniałymi wypiekami, ponadto od czasu do czasu gotuje ze uznanymi osobistościami środowiska kulinarnego i bardzo jestem dumna, że zechciała ze mną gotować czeski gulasz piwny. Przepis jakiś rok temu znalazłam na tym blogu, zmieniłam go stosownie do moich upodobań i według swoich podałam dziewczynom.
Niestety, nie udało mi się wczoraj opublikować mojego gulaszu, poszłam z nim do lasu i zjadły mnie wilki. A faktycznie to spontanicznie zmuszono ;) mnie do wyjścia tutaj:
Czeski gulasz piwny
Składniki:
- 50 dag łopatki wieprzowej lub innego dobrego mięska - u mnie gulaszowe wołowe
- 2 duże cebula
- 2 kromki chleba razowego
- 1/2 butelki l piwa jasnego
- 3 łyżki masła ghee lub sklarowanego masła lub smalcu
- 1 łyżka mąki do obtoczenia mięsa
- sól, pieprz, mielony kminek, ostra i słodka papryka w proszku, ziele angielskie (5 ziarenek), pieprz w kulkach (9 ziarenek), 2 listki laurowe
UWAGA: Gulasz trzeba zrobić poprzedniego dnia przed podaniem, gdyż przez noc składniki się przegryzają i dopiero wtedy smakuje idealnie.
Na prośbę Asi publikuję też zdjęcia jej gulaszu, który niestety nie ma jeszcze swego kąta na jej słodkim blogu. :)
Asiu, póki co, Twoje niesłodkie dokonania znajdą zawsze miejsce u mnie!
A teraz słów kilka o festynie ludowym w Dachau. Jest to podobna impreza do Oktoberfest, jednak dużo mniejsza i trwa tylko tydzień. O Oktoberfest, zwyczajach i celebracji otwarcia tego święta nie będę się rozpisywać, ponieważ niedługo się zacznie i będzie okazja do opisania pokrótce tego wydarzenia. W Dachau (ok. 30 km od Monachium) odbywa się co roku w drugiej połowie sierpnia, rozpoczyna się, podobnie jak w Monachium, otwarciem pierwszej beczki piwa przez burmistrza, następnie przejazd wszelkich cechów rzemieślniczych na barwnych wozach do miejsca świętowania i zabawy, czyli wielkiego placu z trzema namiotami, muzyką bawarską na żywo, piwem i typowym dla takich festynów bawarskim jedzeniem.
Towarzyszy temu wiele różnych atrakcji, są budki z przeróżnymi specjałami (naleśniki, szaszłyki, owoce w czekoladzie, serduszka piernikowe z kolorowym lukrem oraz leberkäs), strzelnice, loterie i wesołe miasteczko. W samym mieście odbywają się imprezy towarzyszące jak koncerty, spektakle, występy grup folklorystycznych, jazzowych, rockowych i jeszcze wiele, wiele innych. Trzeba powiedzieć, że podczas trwania tych festynów wszyscy ubierają się w stroje ludowe, a w dobrym tonie jest nosić Trachtn (strój ludowy), czyli Dirndl (sukienka) i Lederhose (skórzane męskie spodnie) nawet do pracy, czy w mieście, a nie tylko na wyjście na plac imprezowy. Uważam to za fajną tradycję, szkoda, że w Polsce zanikł zwyczaj noszenia tradycyjnych ubrań, choćby podczas festynów, czy uroczystości.
(ja i przyjaciel Rafał, mieszkaniec Dachau)
Atmosfera jest dość przyjemna, chociaż pod wieczór wiele mocno zawianych osób nie trzyma już pionu, a hałas z każdej strony staje się nie wytrzymania. Dlatego festyny te nie trwają dłużej niż do 23.00. My wróciliśmy do domu ok. 2.00, ponieważ musieliśmy dojechać do Monachium kolejką podmiejską i kilka przystanków autobusem, ale wybawiliśmy się świetnie! :)
Dziękuję za pyszny przepis i polecam się na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńAle apetyczny :-)
OdpowiedzUsuńja też dziękuję za wspólne gotowanie - jak zwykle przepis świetny nam podałaś :-)
OdpowiedzUsuńSuper jest tak razem gotować, jak się rozwinę, to może i u mnie się znajdzie miejsce na 'nie słodkie' pyszności... A tymczasem dziękuję!! Za zdjęcia też, ładnie się u Ciebie prezentują:)
OdpowiedzUsuńHmm.. trochę nieklmiatycznie się ubraliście - nie macie lokalnych wdzianek?
OdpowiedzUsuńPAfka
Dziekuję za przygarnięcie do zabawy i liczę na kolejne edycje - bardzo chętnie się przyłączę. Zwłaszcza jeśli kolejne propozycje będą równie smakowite.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ps. Obrus wyszywała moja Mama, wiele innych też ;)
Olu, Pyza, Asiu-cieszę się, że Wam się podobało i smakowało! ;)
OdpowiedzUsuńBasiu, kolejne edycje będą na pewno. A mama ma talent! Piękny obrusik. ;)
muszę przyznać, że wygląda baaardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie naszła mnie ochota na jakiś gulasz wołowy..:>
OdpowiedzUsuń