Ciasto piekliśmy wspólnie w kilkanaście osób, wirtualnie oczywiście. Przepis podała Kasia z "Gotuję bo lubię" i na jej blogu, przy okazji tego ciasta, znajdziecie pełną listę uczestników tego wydarzenia. ;)
Co do ciasta... jest przepyszne, rozpływa się w ustach, a zapach podczas pieczenia wypełnia mieszkanie jeszcze przez następny dzień. Właściwie ciasto ma same zalety, począwszy od łatwego przygotowania po długotrwałą świeżość. Ja zmodyfikowałam nieco jedynie wykończenie, które w oryginale powinno być z ciemnej czekolady. Użyłam polewy z białej; dla kontrastu oraz z czystej sympatii do białej czekolady.
Składniki:
* 150 g mąki (+ ewentualnie dodatkowo do 50g - notka dla mnie na przyszły raz, bo miałam lekką mąkę i moje ciasto wyszło nieco za rzadkie)
* 150 g gorzkiej czekolady
* 150 ml mleka
* 150 g cukru
* 150 g masła
* 20 g kakao
* 1 jajko
* 2 łyżeczki proszku
* ok. 20 sztuk dojrzałych śliwek węgierek (najlepiej małych)
Polewa:
* 150g białej czekolady
* 50g kremówki * 150 g mąki (+ ewentualnie dodatkowo do 50g - notka dla mnie na przyszły raz, bo miałam lekką mąkę i moje ciasto wyszło nieco za rzadkie)
* 150 g gorzkiej czekolady
* 150 ml mleka
* 150 g cukru
* 150 g masła
* 20 g kakao
* 1 jajko
* 2 łyżeczki proszku
* ok. 20 sztuk dojrzałych śliwek węgierek (najlepiej małych)
Polewa:
* 150g białej czekolady
Do małego garnczka wlałam mleko, cukier, masło i połamaną czekoladę. Podgrzałam do rozpuszczenia składników, wymieszałam, odstawiłam, aż całkiem przestygło. Wymieszałam jajko i kakao z przestudzoną mieszanką.
Mąkę wymieszałam z proszkiem do pieczenia, wlałam mieszankę z garnka, miksowałam na szybkich obrotach tylko do wymieszania składników.
Przelałam do małej keksówki (25x19), wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto powinno mieć dość gęstą konsystencję, aby "uniosło" owoce. Układamy śliwki (najlepiej połówki) w cieście, tak aby były w nim zanurzone mniej więcej do połowy wysokości.
Przelałam do małej keksówki (25x19), wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto powinno mieć dość gęstą konsystencję, aby "uniosło" owoce. Układamy śliwki (najlepiej połówki) w cieście, tak aby były w nim zanurzone mniej więcej do połowy wysokości.
Ciasto piekłam 45 minut w temperaturze 160°C z termoobiegiem.
Uwaga: Ciasta nie wolno wyjmować z blaszki, dopóki całkowicie nie wystygnie (musi się zawiązać, stygnąc). Ja niestety wyjęłam po ok. 2h, kiedy było jeszcze lekko ciepłe i się trochę pokruszyło.
Zimne, pokroiłam na kostki/prostokąty.
Przygotowałam polewę, rozpuszczając czekoladę w kąpieli wodnej ze śmietanką, polałam lekko tężejącą polewą kostki ciasta.
Dziękuję za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńpiękne!
OdpowiedzUsuńwidzę, że i u Ciebie zabawa we wspólne pieczenie ;]
U mnie w domu robi się coś podobnego na Wigilię (ale oczywiście bez śliwek). Uwielbiam, a ze śliwkami na pewno jeszcze lepsze :D
OdpowiedzUsuńŚliczenie Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie wygląda!! Z tą białą polewą super!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Asiek:)
Kasiu, fajny pomysł z tą białą polewą a że się pokruszyło?! cóż, jest tak pyszne, że nawet okruszki będą zjedzone :-)
OdpowiedzUsuńBiala czekolada moze fajny kontrast dawac z ciemnym ciachem...
OdpowiedzUsuńdo wyprobowania:)
pozdrawiam
margoja
Bardzo dobry pomysł z białą polewą - kontrast kolorystyczny, a smakowo też fajnie. M.
OdpowiedzUsuńwyborne! wygląda rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńWygląda tak apetycznie, że bez smakowania mogę stwierdzić, że jest przepyszne;) A ta polewa z białej czekolady stanowi "wisienkę na torcie".
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z ta polewą...buziaki:)
OdpowiedzUsuńFajne ciacho :) Skoro tyle go napieklyście, to mogłabym sobie jedno wziąć ;)
OdpowiedzUsuńaz slinka cieknie na takie pyszne ciacho:)
OdpowiedzUsuńO rany... Twoje ciasto najbardziej mi się podoba, ale ciiii... nie mów innym dziewczynom ;-))))
OdpowiedzUsuń