Miałam ochotę na kotlety z piersi kurczaka, ale jakieś inne, nie a la schabowe, nie w kawałkach w sosie, na coś delikatnego. Przypomniało mi się pewne danie z restauracyjki w centrum handlowym pewnego miasta na Górnym Śląsku... Tamta pierś w migdałach bardzo mi smakowała, ale niestety nawet w połowie nie dorównuje mojej, moja wyszła po prostu doskonała. :D. Ja wiem, to brzmi trochę nieskromnie, ale cóż ja poradzę, że ja tak świetnie gotuję! :)))) A gdzie leżał pies pogrzebany? Otóż zamiast zalać sosem gotowe kotlety, uczyniłam z niego marynatę. Mięso wyszło niesamowicie soczyste i delikatne, idealnie połączyło się smakiem z migdałową panierką.
Zresztą, jestem pewna, że jeśli zrobicie sobie pierś w migdałach według mojego przepisu, do czego Was ogromnie zachęcam, przyznacie mi rację! :)
Pierś kurczaka panierowana w migdałach
Składniki:
Marynata (3 łyżki musztardy, 3 łyżki jasnego miodu, 2 łyżki jasnego sosu sojowego, 1 łyżeczka białego pieprzu)
300 g piersi kurczaka
jajko
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
100 ml ciemnego piwa
mąka do panierowania
150 g płatków migdałowych
sklarowane masło (masło ghee) lub olej rzepakowy do smażenia
Połączyłam dokładnie składniki marynaty, odstawiłam na 10 minut. Kurczaka w tym czasie pokroiłam na plastry, nie rozbijałam. Plastry pokryłam marynatą, odstawiłam na 1h do lodówki.
Rozrobiłam w miseczce jajko z ciemnym piwem i łyżeczką mąki ziemniaczanej (dzięki temu płatki migdałów nie odpadają od smażonego mięsa, to naprawdę działa! Mnie odpadły z panierki 6-u kotletów tylko 4 płatki!:)))
Nastawiłam piekarnik na 180°C.
Do dwóch płaskich talerzy wysypałam mąkę i płatki migdałowe. Panierowałam plastry piersi najpierw w mące, jajku i płatkach migdałowych. Smażyłam na sklarowanym maśle, na dość mocnym ogniu krótko (3-4 min.) na złoto, wrzuciłam kotlety do żaroodpornego naczynia i bez przykrycia dopiekałam ok. 20 minut.
Podawałam z zieloną fasolką w obsmażonej tartej bułeczce i śmietankowymi kartofelkami z koperkiem. Mmm...! Pyszne to było, mówię Wam! :)
zdecydowanie chciałabym mieć to na talerzu przed sobą :)
OdpowiedzUsuńale smakowitości! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś robiłam - bardzo słuszna koncepcja kotleta;)
OdpowiedzUsuńBardzo efektownie wygladaja w takiej niezwyklej panierce!
OdpowiedzUsuńpiękne pyszności! tak podanej piersi bym nie odmówiła ;)
OdpowiedzUsuńpycha Kasiu! :) ciekawe marynowanie ;) muszę tak kiedyś wypróbować!
OdpowiedzUsuńps. Kasieńko, dziękuję Ci za miłe słowa pozostawione na moim blogu. Przecież wiesz, że Ty już ślicznie fotkujesz :)
widzisz Kasiu, żałuję, że nie zapisałam sobie tego posta :/ na pewno wypróbowałabym ten pomysł, cholibka
OdpowiedzUsuńuwielbiam tak przyrządzone piersi :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńta pierś wygląda bajecznie, taka w sam raz do schrupania - serdeczności :-)