Postanowiłam upiec chleb na zakwasie, pierwszy w życiu. Drożdżowe chlebki i bułki piekłam z dużym powodzeniem, jednak na zakwasowy nie miałam odwagi. Wszystkie domowe jakie zdarzyło mi się jeść, były smaczne choć kruszyły się, ale i tak wzbudzały mój podziw.
Jednak w blogosferze kulinarnej przekonałam się, że można upiec w domu wspaniały chleb na zakwasie i pomyślałam, że trzeba by spróbować.
12.08.2011 o 14.00 postawiłam swój pierwszy zakwas, bardzo pomogły mi w tym Wasze blogi, a głównie artykuł "Zakwas do chleba - co zrobić, żeby go nie zabić?" zamieszczony w Fabryce Przepisów. Skorzystałam akurat z tego, bo wydawał się najbardziej fachowy i przejrzysty, zobaczymy, czy się uda. ;)
Chcę wszystkich doświadczonych piekarzy chlebów na zakwasie gorąco prosić o uwagi i komentarze! Bo gdybym coś w międzyczasie popsuła, może uda się jeszcze naprawić?
Użyłam mąki 997 żytniej - 100g oraz ciepłej, przegotowanej wody - 100 g. Pierwszego dnia, zaraz po wstawieniu, pachniało mąką, zbożami i wyglądało tak:
Postawiłam w ciepłym miejscu, z dala od okna i przeciągów. I na razie bardzo ładnie wygląda. ;)
Dzień II
Dokarmianie nastąpiło o 14.00, taką samą ilością mąki i ciepłej wody. Wcześniej o 7.30 zamieszałam zakwas, co prawda miało się to odbyć w 12 h po postawieniu zakwasu, jednak byłaby to 2.00 w nocy. Zakwas już pachnie, ledwo wyczuwalnie, ale świeżo i kwaskowato. Widać już pierwsze bąbelki, wygląda tak:
Późnym wieczorem ponownie wymieszałam zakwas.
Dzień III
Dziś zapomniałam na śmierć dokarmić zakwas! Przypomniało mi się godzinę później! Mam nadzieję, że nie będzie katastrofy... Pachnie już dość intensywnie, wieczorem nawet zapach rozchodził się na całe pomieszczenie. Wygląda bardzo intrygująco, dużo małych bąbelków, wydaje się, że chyba ładnie pracuje.
Dla mnie to ten sam zapach co na początku, może lekko owocowy, ale nie jabłkowy, może jak delikatny ocet winny, albo coś jak cydr... W każdym razie ja bym tego tak zdecydowanie jabłkowo nie określiła, ale jest to przyjemny zapach.
Prezydent stwierdził, że pachnie piwem :/ Ciekawe...
Dzień IV
Przedostatni dzień karmienia zwierza w garncu ceramicznym do kiszenia kapusty... Dodałam ok. 50 g mąki i 60 g ciepłej wody (przeczytałam w komentarzach u Dyrektora w Mojej Piekarni, że jak jest za dużo mąki, to zakwas staje się ciężki i nie może pracować, dałam nieco więcej wody). Zakwas już bardzo przyjemnie pachnie, zupełnie jak jabłko w środku po przekrojeniu na pół. Prezydent twierdzi, że pachnie chlebem. ;) Jak widać zapachy rozróżniamy całkiem inaczej, bo ja tam chleba nie czuję dziś w zakwasie, tylko świeże, kwaśne jabłko.
Ładnie pracuje, a prezentuje się dziś tak:
Dzień V
Pachnie już w całym domu, jabłkami i... drożdżami (?). Zakwas ma bardzo dużo coraz większych bąbelków i po kolejnym dokarmieniu (50g wody na 50g mąki) jest go już prawie pół garnka.
Po odłożeniu 500g (ponieważ będę robić ten chleb), okazało się, że wcale nie było tego zakwasu aż tak dużo, jakby się mogło wydawać. Zostało w sam raz na następne pieczenie i rozmnożenie zakwasu. Przełożyłam resztę do słoiczka, ale nie zamykałam, żeby zapewnić zakwasowi stały dostęp powietrza. Jeśli macie takie słoiczki-weki, nadają się one do tego celu znakomicie.
O, kolejna osoba robi zakwas na chleb. I bardzo dobrze :) A że pachnie piwem, to nic dziwnego - zwykła fermentacja.
OdpowiedzUsuńDrogi Piekarzu, jak dla mnie to nie jest zapach piwa, ale rozumiem, że dla faceta każdy zapach fermentacyjny to zapach piwa, haha ;)
OdpowiedzUsuńMój niestety nie wyszedł,miałam za mały pojemnik :(Jestem w trakcie poszukiwać duuużego słoja i zacznę na nowo :)
OdpowiedzUsuńWrócę do siebie to i ja spróbuję ;) Już mi nieco drożdże zbrzydły..tylko będę musiał kupić lepszą mąkę i w ogóle przestać kupować tą co teraz, bo jakaś ona podejrzana ostatnio..
OdpowiedzUsuńKasiu, bardzo fajnie że się odważyłaś. Widzę że zakwas pracuje jak złoto więc pewnie już niedługo upieczesz na nim pierwszy chlebek :) Ja swój wyhodowałam ponad rok temu, od tamtej pory nie kupuję chleba, a drożdżowe chleby piekę sporadycznie. Pierwszy chleb upieczony na zakwasie, choć wyglądem zwykle daleko mu do ideału (wszystko kwestia wprawy)smakuje najbardziej. Powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny zakwas wyhodowałaś ,czekam z niecierpliwością aż upieczesz swój pierwszy chlebek zakwasowy:)
OdpowiedzUsuńU hu hu, gratuluję odwagi i cierpliwości, kiedyś robiłam zakwas, ale nie chciał się ze mną dogadać :)
OdpowiedzUsuń